Granerud zachwyca. W całym sezonie wygrał już 10 konkursów PŚ i odebrał Kubackiemu prowadzenie w „generalce”. Tajner uważa, że to jednak Kubacki, w końcu mistrz świata ze skoczni normalnej z 2019 roku w Seefeld, będzie miał w sobotę więcej argumentów w tej rywalizacji. – Granerud jest w wielkiej formie, więc rozmiar skoczni nie ma teraz dla niego znaczenia, ale na skoczni normalnej więcej przemawia za Dawidem. Granerud ma większe szanse na skoczni dużej, ale w sobotę też będzie w czołówce – uważa.
Od wielu tygodni Kubacki i Granerud depczą sobie po piętach i dominują. Biorąc pod uwagę treningi, kwalifikacje, serie próbne i konkursowe – nie mają sobie równych. Norweg wygrał 38 serii, Polak 32. Reszta jest daleko w tyle. – W sobotę też może tak to wyglądać. Jestem pewny, że Dawid Kubacki, w dodatku wypoczęty, ze swojej formy nic nie stracił. To w tym momencie jest jedyny zawodnik, który może pokonać Graneruda w równej walce. Cała reszta trochę odbiega od tych dwóch zawodników. Anze Lanisek również. Ostatnio podoba mi się postawa Andreasa Wellingera. Widać, że jest „świeży” po dwóch latach różnych problemów i urazów. Zresztą większość będzie wypoczęta, bo świadomie odpuściła PŚ w Rasnovie – uważa Tajner.
Czy ten wypoczynek zda egzamin? Tajner często potrafił wychwalać zjawisko superkompensacji, z którego korzystał w trakcie pracy z Adamem Małyszem. – To jest taki cykl bezpośredniego przygotowania startowego, który powinien trwać około trzech tygodni. Coś takiego przeszedł Kamil Stoch, a pozostali przeszli proces takiego „wyświeżenia”. Ten największy wysiłek skoczka przy wyjściu z progu to 0,15 do do 0,2 s. Wtedy trzeba „prysnąć” jak kot i po to się robi takie przerwy, by taka świeżość wystąpiła. To wszystko robi się na takim dużym przygotowaniu motorycznym, które trwa od wiosny i jest podtrzymywane w okresie zimy – tłumaczy.
Nie było tak od 22 lat. Dziwny plan Słoweńców przed MŚ w skokach narciarskich
Jego zdaniem, brak wielu treningów przed kwalifikacjami (tylko cztery szanse na skok próbny) to dobra wiadomość. – Pamiętam, że przed Salt Lake City „wyłączyliśmy” skoki na 10 dni i przyjechaliśmy tylko na 1 trening, nie braliśmy udziału we wcześniejszych. Tylko jeden trening i zawody. Uważam, że to dobrze. Większości zdarza się, że te pierwsze skoki wychodzą najlepiej, a potem zaczyna się skakać i coś się może psuć – podsumował Tajner.