Według nowych zasad wprowadzonych przez FIS każda reprezentacja startująca w zawodach Pucharu Świata w biegach narciarskich może mieć w ekipie maksymalnie dziewięciu serwismenów. Takie regulacje mają na celu zmniejszene dystansu do czołówki tych zespołów, które mają mniejsze możliwości finansowe.
PŚ w Kuusamo. Heidi Weng źle policzyła okrążenia: Czasami jestem największą idiotką [WIDEO]
Norwegowie postanowili jednak obejść przepisy. W skandynawskiej ekipie było bowiem jedenastu członków, ale dwóch z nich przebrało się za Brytyjczyków, by tylko zachować formalne pozory zgodności z regulaminem. Na jaw wyszło to jednak dopiero jakiś czas po zakończeniu zawodów dzięki szwedzkim dziennikarzom, którzy dokładnie prześledzili zapisy wideo z wyścigu. Wtedy okazało się, że dwóch Norwegów - w tym szef serwismenów Knut Nystad - mieli na sobie kamizelki z oznaczeniami "GBR", czyli Wielkiej Brytanii.
Szwedzi od razu stwierdzili, że to jawne oszustwo - Ekipa Szwecji miała dziewięciu serwismenów, natomiast Norwegia jedenastu. Można to traktować jako oszustwo, ponieważ w ten sposób Norwegia miała dwie osoby więcej na trasie. Sposób, w jaki to robi, oznacza, że ignoruje regulamin - komentowali dziennikarze.
Sami zainteresowani jednak w całej sytuacji nie widzą problemu. Norweska federacja tłumaczy się, że ich reprezentacja rozpoczęła współpracę z Wielką Brytanią, a serwismeni udzielają zawodnikom pomocy i służą doświadczeniem. Pytanie co na to wszystko FIS?