W sobotę na swoim koronnym dystansie (5 km) techniką klasyczną Justyna miała po trzecim kilometrze 4,6 s przewagi nad Norweżką. Niestety, na ostatnich dwóch kilometrach Bjoergen odrobiła stratę i przybiegła na metę 2,1 s przed Polką.
W niedzielę w biegu pościgowym techniką łyżwową Polka wyruszyła 36 s za Bjoergen i 9 s na Majdić. Szybko dogoniła Słowenkę i wspólnie ze Szwedką Kallą próbowały gonić Bjoergen. Bez powodzenia. Na półtora kilometra przed metą Justyna zaatakowała na długim podbiegu i "pożegnała się" z Kallą. Na mecie jej strata do Bjoergen wynosiła 33,6 s. - Widać, że "klasykiem" już się rozkręciłam, a na rozkręcenie "łyżwy" trzeba będzie jeszcze trochę poczekać - ocenia Kowalczyk.
- Ja nie widzę u Justysi wielkiej różnicy w obu technikach - mówi z kolei trener Wierietielny. - Może nawet Bjoergen biega stylem dowolnym gorzej od niej. Tyle że Norweżka "wystrzeliła" z formą, prezentuje teraz wielką siłę. Ale w niedzielę Justysia odrobiła do niej dwie sekundy. I pokonała Kallę.
Chora na astmę Bjoergen wygrała w Finlandii niemal wszystko co można i prowadzi w klasyfikacji Pucharu Świata z dorobkiem 440 pkt, przed Kallą - 311 i Kowalczyk - 309.
Mrozy panujące w północnej Finlandii (minus 18) sprawiły, że zawodniczki zakrywały twarze plastrami i chustami. Kremy w takiej temperaturze nie chroniły przed odmrożeniami.