- Lubię polskie góry, a szlaki w okolicy Zakopanego znam i lubię ogromnie. Trenujemy codziennie po siedem, osiem godzin i wieczorem natychmiast zasypiam - twierdzi mistrzyni olimpijska.
Trener Justyny Aleksander Wierietielny (64 l.) zdradza nam, że jego podopieczna po aż 5-6 godzin poświęca na marszobiegi po Tatrach:
- Była już na wierzchołku Rys i innych szczytach. Kiedy pogoda się pogarsza czy pada śnieg, wtedy biega na mniejszych wysokościach. Zawsze w dużym tempie. Pracuje bardzo solidnie - chwali Kowalczyk jej trener.
Patrz też: Justyna Kowalczyk była profesorem przez 3 dni
Gdy Justyna biega, trener czeka w pogotowiu na sygnał, czy nie trzeba podjechać gdzieś samochodem.
- Nie biegam z nią, bo gdybym mógł dotrzymać jej tempa, to by oznaczało, że sam mogę startować jako zawodnik - śmieje się Wierietielny.
Obok marszobiegów na wysokościach zajęcia obejmują pływanie, ćwiczenia w siłowni i gimnastykę ogólnorozwojową.
- To duży wysiłek, ale jeszcze nie największy w programie przygotowań. Jesteśmy na etapie budowania wytrzymałości. Trzeba przyzwyczaić organizm zawodniczki do dużych obciążeń w długim czasie. Temu służą biegi po górach - jak najwyżej, najdłużej i najmocniej - wyjaśnia trener Kowalczyk.