Justyna Kowalczyk

i

Autor: Jacek Kozioł Justyna Kowalczyk

Justyna Kowalczyk ma problemy ze stalkerem. Była w samym ręczniku, a on chciał wejść siłą

2019-07-18 10:40

Justyna Kowalczyk to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego sportu zimowego. Choć od jakiegoś czasu nie startuje już w zawodach najwyższej rangi w biegach narciarskich, to wciąż utrzymuje się w wysokiej formie. Być może to imponuje stalkerowi, który skutecznie uprzykrza życie sportsmence z Kasiny Wielkiej. Z jej słów wynika, że sprawa jest bardzo poważna i być może Kowalczyk grozi spore niebezpieczeństwo.

Justyna Kowalczyk przez lata była jedną z najbardziej popularnych osób w naszym kraju. W okresie swoich największych sukcesów wszyscy chcieli zrobić sobie z nią zdjęcie czy dostać autograf. Byli jednak również tacy, którzy szli nie o krok, ale o kilka za daleko. Swoich wielbicieli z obsesją opisała w najnowszym felietonie dla "Gazety Wyborczej". "Był już jeden od białych róż, co regularnie przybywał w białym garniturze. Był ten, który nazywał mnie najjaśniejszą panienką. Był od trzech pierścionków zaręczynowych. Był ten, co pod mostem spał i ostrzegał przed szatanem, który mnie podobno opętał. Było też kilku nienachalnych, kulturalnych. Wszystkim przechodziło. Ale jemu nie. Pan zaczął regularnie bywać w Ramsau, Santa Caterinie, w Strbskim Plesie. O Jakuszycach i Zakopanem nie wspomnę" - napisała medalistka igrzysk olimpijskich.

Okazuje się więc, że po zakończeniu kariery Justyna Kowalczyk wciąż zmaga się ze stalkerem. Jest to o tyle niekomfortowa sytuacja, że mężczyzna sprawił, że biegaczka z Kasiny Wielkiej nie czuje się bezpiecznie. Przypomniała jej się sytuacja z Zakopanego, gdy wielbiciel usiłował siłą dostać się do jej pokoju. "Ktoś po treningu zapukał. Ponieważ w recepcjach hoteli wszyscy wiedzieli, że numer mojego pokoju mogą udostępniać tylko komisarzom z kontroli dopingowej, otworzyłam. Myślałam, że to ktoś z drużyny. Byłam w ręczniku po prysznicu. Zamurowało mnie. Facet chciał mi się wepchnąć do pokoju. Zatrzasnęłam drzwi. Tego dnia posypało się moje poczucie bezpieczeństwa" - napisała.

Justyna Kowalczyk nie zamierza jednak biernie przyglądać się działaniom stalkera. Zamierza działać. "Miarka się przebrała. Już nie żyję na świeczniku. Układam swój świat na uboczu. Pragnę spokoju. Czuję się bardzo niekomfortowo, gdy ten człowiek, kontrolując i śledząc mnie, poznaje moje życie prywatne. Zaczął grozić bliskiej mi osobie. Zdecydowałam: idę na policję. Póki jeszcze nikomu nic nie zrobił" - czytamy w jej zwierzeniach.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze