Do MŚ w Falun pozostał miesiąc i teraz Kowalczyk, tak jak kiedyś Marit Bjoergen, mogłaby zrezygnować ze startu w zawodach PŚ w Otepaeae i poświęcić ten czas na treningi. Problem w tym, że nie ma śniegu, więc lepiej pojechać do Estonii. Pod nieobecność Norweżek łatwiej będzie Justynie, a zwycięstwo, miejsce na podium lub po prostu dobry bieg może jej bardzo pomóc psychicznie - mówi w rozmowie z x-news była biegaczka Bernadeta Bocek-Piotrowska.
Do ostatniego etapu TdS, morderczego podbiegu na Alpe Cermis, Kowalczyk ruszyła piąta, siedem minut po prowadzącej Marit Bjoergen.
Tour de Ski: Justyna Kowalczyk siódma na 10 km stylem klasycznym
Po 8,1 km była dziewiąta. Na kolejnym pomiarze - 8,4 - już się nie pojawiła. Najpierw myślano, że po prostu zeszłą z trasy. Po kilku godzinach opuściła go o własnych siłach.
Jak jednak informują przebywający na miejscu dziennikarze, Kowalczyk zemdlała. Zabrano ją do szpitala.
W TdS, pierwszy raz w karierze, triumfowała Norweżka Marit Bjoergen. Druga była Therese Johaug - 1.39,2 straty, a trzecia Heidi Weng - 1.59,5 (obie Norwegia).
Sylwia Jaśkowiec była 16. - 11.41,7 straty, a Kornelia Kubińska 21. - 14.50,8.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail