To że polscy skoczkowie są bez formy i mają problemy z regularny oddawaniem dobrych skoków, wiadomo od wielu tygodni. Wciąż jednak nie ma recepty na to, aby ten stan rzeczy poprawić. Nadzieją na poprawienie sobie nastrojów przed zakończeniem sezonu, są mistrzostwa świata w lotach narciarskich w norweskim Vikersund. Na razie o optymizm trudno.
Szczera wypowiedź Stocha. Nie ukrywał tego
Pierwszym zaskoczeniem było to, że w składzie na konkurs indywidualny nie znalazł się Dawid Kubacki. Brązowy medalista olimpijski na mamucie prezentował się słabo i postawiono na Jakuba Wolnego, Pawła Wąska, Piotra Żyłę i Kamila Stocha. Największe nadzieje związane są rzecz jasna z występem skoczka z Zębu. Ale kwalifikacje ostudziły kibiców.
Bolesne słowa dla Michala Doleżala. Legenda nie gryzła się w język, tego już się nie zatrzyma?
Biało-czerwoni zaprezentowali się średnio we czwartkowe popołudnie. Największym ich problemem były prędkości najazdowe. Polacy byli jednymi z najwolniejszych na progu, co przekładało się na odległość. Stoch skoczył 202,5 metra, co dało mu zaledwie 23. pozycję. Po kwalifikacjach mistrz nie ukrywał, że to nie były przyjemne skoki.
Niepokojąca wypowiedź Stocha. Jest się o co martwić
- Dzisiaj nie było zabawy, nie było przyjemności. To był trudny dzień - odpowiedział nieco lakonicznie trzykrotny mistrz olimpijski w rozmowie z TVP Sport. Stoch dopytywany był, co konkretnie nie gra w jego skokach. - Nie do końca potrafię stwierdzić, bo to nie jest jeden element. Dużo rzeczy niedobrych dzieje się w moich skokach. Od pozycji dojazdowej, a później następuje efekt domina - ocenił.
- Chciałbym sobie polatać, ale wiem, że czeka mnie dużo pracy. Potrzebuję dużo wytrwałości - dodał jeden z najbardziej utytułowanych skoczków w historii. Warto dodać, że Stoch jeszcze nigdy w karierze nie miał okazji cieszyć się ze złotego medalu mistrzostw świata. W zasadzie tylko tego sukcesu brakuje w jego wielkiej karierze.
