Karkołomne świętowanie w wykonaniu Justyny Kowalczyk i jej męża. Mało kto zdecydowałby się na coś takiego!

Justyna Kowalczyk od lat wzbudza wielką sympatię polskich kibiców, czemu trudno się dziwić, jeśli spojrzymy na osiągnięcia naszej „Królowej Nart”. W trakcie wieloletniej kariery Justyna Kowalczyk wygrała praktycznie wszystko, co było do wygrania w biegach narciarskich, ze złotymi medalami olimpijskimi włącznie. Nawet po zakończeniu kariery cieszy się ona wielką popularnością wśród kibiców, którzy wciąż pamiętają jej wspaniałe wyczyny na trasach biegowych. Teraz fani śledzą profile Justyny Kowalczyk w mediach społecznościowych, aby sprawdzić, jak wiedzie się jej po zakończeniu kariery. Ich ulubienica zaś nie zawodzi, ponieważ często i chętnie dzieli się z nimi materiałami ze swoich górskich wypraw, na które udaje się wraz z mężem. Teraz para postanowiła pochwalić się, jak świętowała dzień 3 maja. Dla wielu fanów z pewnością taki sposób był niezwykły.

Teraz już wiadomo wszystko o małżeństwie Justyny Kowalczyk. Nie mogła przestać patrzeć, gdy jej mąż urządził jazdę

Niezwykła majówka u Justyny Kowalczyk i jej męża

Dla wielu Polaków dni w okolicach dwóch świąt, 1 oraz 3 maja, czyli popularna majówka, to czas na odpoczynek i rozpoczęcie sezonu grillowego. Choć w tym roku tradycyjne grillowanie i spotkania z rodziną oraz znajomymi było utrudnione z powodu wciąż trwającej pandemii i niesprzyjającej pogody, wiele osób i tak starało się spędzić ten czas tak, jak zwykle.

Nieco inaczej wyglądało to w przypadku Justyny Kowalczyk i jej męża, Kacpra Tekieli. Para znana jest z zamiłowania do sportu – Justyna Kowalczyk po zakończeniu kariery wciąż jest bardzo aktywna, a Kacper Tekieli od lat jest uznanym wspinaczem górskim. Razem małżeństwo bardzo często wybiera się na różne wyprawy i tak samo było w czasie majówki.

Justyna Kowalczyk postanowiła w niezwykły sposób świętować dzień 3 maja, który upamiętnia uchwalenie pierwszej polskiej konstytucji. Jak możemy dowiedzieć się ze zdjęć na Instagramie byłej biegaczki, udała się ona wraz z mężem na wyprawę w Tatry Zachodnie. Jak widzimy na zdjęciach, wyprawa z pewnością nie należała do najłatwiejszych, bo w wysokich partiach gór wciąż panują nieprzyjemne warunki pogodowe, a poruszanie się utrudnia zalegający śnieg. Dla takich wytrawnych wspinaczy takie wyprawy to jednak czysta przyjemność! – Najlepsze świętowanie – podkreśliła Justyna Kowalczyk opisując kolejną małżeńską wyprawę.

Justyna Kowalczyk zostawiła męża samego na 2 godziny. Dziura w spodniach, pierwotne zachcianki