- Dużo bardziej wolę sam startować niż oglądać Natalię – wyznaje Piotr Michalski. Choć sam startuje w najważniejszych imprezach sportowych świata i pokonuje swoich przeciwników pędząc 70 km/h, nie jest w stanie opanować emocji, gdy obserwuje Natalię na tafli.
- Nawet jak nie oglądam jej występów na żywo, tylko w telewizji czy na komputerze, jej starty kosztują mnie dużo nerwów i stresu – przyznaje mistrz Europy. Piotr Michalski nie ukrywa, że prawdopodobnie nie obejrzy nawet występu swojej narzeczonej na zimowych IO w finale na 1000 m, gdzie Natalia powalczy o medal. - Już pierwsze starty Natalii w sezonie bardzo mocno mnie stresowały, a nie mówiąc o występie na igrzyskach. Muszę się zastanowić, czy chcę go w ogóle oglądać. Na tę chwilę mówię nie. Zwłaszcza, że te wszystkie ostatnie wydarzenia kosztowały i Natalią i mnie mnóstwo stresu. Ale to już zostawmy. Natalka wróciła na lód i to w jakim stylu. Oby teraz już wszystko się ułożyło. Wierzę w jej medal – dodaje.
Przeczytaj także: Trener Maciej Maciusiak wspomina trudną drogę medalisty olimpijskiego. Jak Dawida Klubacki przestał był średniakiem
Natalia Maliszewska walczy o medal igrzysk olimpijskich w Pekinie
Natalia Maliszewska przyznaje w rozmowie z „Super Expressem”, że podczas startów Piotra również jest kłębkiem nerwów. – Gdy widzę, jak mój przyszły mąż startuje, to cała drżę. Teraz muszę opanować te wszystkie emocje. Marzy mi się, żebyśmy we dwójkę wrócili z medalem igrzysk olimpijskich. Kolor nie ma znaczenia! Wiem, że nas na to stać – dodaje Maliszewska.
Zobacz też: Jakim uczniem był Dawid Kubacki? Unikalne zdjęcia ze szkoły i dzieciństwa, prawdziwa perełka!