Obecnie Żyła jest jednym z najbardziej doświadczonych skoczków w stawce. 36-latek w Planicy zdobył drugi złoty medal mistrzostw świata na skoczni normalnej z rzędu i pokazuje, że w dalszym ciągu może bić się o najważniejsze trofea. Po MŚ "Wiewiór" wpadł w dołek formy, ale już w Vikersund zaczął wracać na dobre tory. Od wielu lat mówi się, że jest świetnym lotnikiem, co przed zakończeniem sezonu w Planicy napawa kibiców optymizmem. Jako specjalista od latania Żyła został też zapytany o historyczny konkurs lotów w wykonaniu kobiet. W Vikersund 15 najlepszych zawodniczek cyklu Raw Air otrzymało szansę startu na mamucie. Ich poczynania sprawiły, że polski skoczek przypomniał sobie debiut na skoczni do lotów narciarskich.
Piotr Żyła imprezował na całego i nagle spotkał Horngachera. Zapamięta to do końca życia
Pierwszy lot Żyły miał miejsce w 2006 roku w Planicy. Było to zakończenie sezonu 2005/2006, kiedy za polską kadrę odpowiadał austriacki duet Heinz Kuttin i Stefan Horngacher. Pierwszy z nich zajmował się kadrą A, a "Horni" trenował z zapleczem w kadrze B. Żyła startował wówczas głównie w Pucharze Kontynentalnym, ale już w tamtym sezonie zdobył pierwsze punkty Pucharu Świata. Co prawda nie w Planicy, gdzie nie przebrnął przez kwalifikacje, ale i tak jest wdzięczny Austriakom za szansę, która procentowała w przyszłości.
- Było tak, że nikt nie chciał jechać, a ja chciałem jechać! Wtedy za naszą reprezentację byli odpowiedzialni Heinz Kuttin i Stefan Horngacher. Pierwszy z nich był w kadrze A i brakowało mu zawodników, ponieważ starym nie chciało się już jechać, bo byli zmęczeni sezonem, a my w kadrze B mieliśmy imprezę na zakończenie sezonu po Pucharze Kontynentalnym w Bischofshofen - wspomina młodzieńcze czasy Żyła w rozmowie ze Skijumping.pl. To właśnie podczas tej imprezy ówczesny 19-latek zapewnił sobie wyjazd do Planicy u boku Adama Małysza, Kamila Stocha i Stefana Huli, zastępując Roberta Mateję!
- Stefan przyszedł do pokoju i zapytał, kto chce pojechać na mamuta? Ja chcę jechać, krzyknąłem! Popatrzył i zgodził się, ponieważ Heinz kazał mu wybrać zawodnika. Potem Stefan opowiadał, że Heinz kilkukrotnie się pytał, czy na pewno tak ma być <śmiech>... - wyjawił były rekordzista Polski w długości lotu (245,5 m). Zanim został specjalistą od latania, przysporzył sporo nerwów trenerowi. - Później Heinz mówił mi, że jeszcze nigdy nie bał się tak puścić zawodnika, jak mnie wtedy. Próbował trzymać flagę, ale trzęsła mu się ręka <śmiech>... Skoczyłem krótko, pewnie, 133 metry... Na pierwszy raz było dobrze. W kolejnej próbie uzyskałem 170,5 metra. Fajna zabawa była! - opowiedział Żyła.
Listen on Spreaker.