Zimowe igrzyska olimpijskie Pjongczang 2018 to dla sportowców wielka walka o jak najlepsze miejsca. Czasami w ferworze walki dochodzi do błędów, które nie powinny mieć miejsca. Zdaniem Justyny Kowalczyk właśnie taki popełniła Ingvild Flugstad Oestberg w trakcie wtorkowego ćwierćfinału sprintu stylem klasycznym. - Uparła się, że to ona pójdzie pierwsza ze zjazdu i przez jej błędy wytraciłyśmy prędkość. Co mogłam zrobić, pod nogami jej przejechać? - mówiła rozgoryczona Polka, cytowana przez portal sport.pl.
Norweżka nie pozostała dłużna i też miała pretensje do Kowalczyk. - Najbardziej bałam się tutaj ostatniego podbiegu, ale poszedł dobrze i zdecydowałam, że będę zjeżdżać przed Kowalczyk. Ale może potem karma wróciła. Ja już byłam gotowa do zajęcia wybranego toru, a ona mi wjechała i zablokowała narty. Denerwujące - powiedziała. - Nie wydaje mi się, żeby to co ona zrobiła było tak do końca zgodne z regułami. Ale jeszcze nie widziałam powtórek. Skoro nie została ukarana, to nie wiem. Wydaje mi się, że za podobne rzeczy parę osób już ostrzeżenia dostało - dodała.
Mimo burzy wywołanej przez Oestberg sędziowie nie zdecydowali się dawać ostrzeżenia naszej reprezentantce. Rywalka odniosła się także do oskarżeń zawodniczki z Kasiny Wielkiej. Norweżka zbagatelizowała oskarżenia pod swoim adresem. – Nie zjeżdżałam dobrze, nie wiem jeszcze, czy to wina nart, czy moja - powiedziała. Po przekroczeniu linii mety obie zawodniczki starały się wzajemnie unikać.
WYNIKI NA ŻYWO -> WSZYSTKIE DYSCYPLINY TUTAJ