Halvor Egner Granerud zdominował tegoroczny sezon w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Reprezentant Norwegii seryjnie wygrywa kolejne konkursy i ze względu na odwołane Raw Air, już teraz może cieszyć się ze zdobycia Kryształowej Kuli. Paradoksalnie będzie to swego rodzaju "nagroda pocieszenia", bo Granerud zapewne liczył na wiele więcej. W tym sezonie odbyło się bowiem kilka ważnych imprez, w tym mistrzostwa świata w Oberstdorfie. Norweg na skoczni normalnej był tuż za podium i liczył, że podczas zawodów na obiekcie dużym powetuje sobie straty z ubiegłego tygodnia. Niestety Graneruda dopadł koronawirus. W środę okazało się, że skoczek jest zakażony, a to z kolei sprawia, że nie zobaczymy go ani podczas piątkowej, ani podczas sobotniej rywalizacji drużynowej.
NERWY były ogromne, ale to już KONIEC! Polscy skoczkowie wszystko wiedzą, ważny komunikat
W kontekście najnowszych informacji dotyczących Graneruda, osiągnięcia na skoczni schodzą jednak na plan dalszy. Szkoleniowiec norweskiej kadry, Alexander Stoeckl przekazał na łamach ""Dagbladet", że stan zdrowia lidera Pucharu Świata pogorszył się. - Miał mdłości i prawdopodobnie gorączkę. Jest bardzo zmęczony i wyczerpany - wyjawił trener. Jeszcze kilkanaście godzin temu sam Granerud informował, że czuje się dobrze.
Podwładny ma już dość Adama Małysza! Zarzucił mu okropne działanie. To już jest wojna w polskich skokach!
- Halvor jest tym wszystkim wykończony. Ma pewne objawy koronawirusa. Ale najgorzej czuje się psychicznie. Najtrudniej jest mu znieść, że musi zostać w izolacji w Oberstdorfie przez czternaście dni - powiedział Stoeckl. Norwegowie zastanawiają się również, gdzie mogło dojść do zakażenia, bo Granerud był dobrze izolowany od innych osób. Podejrzewa się, że skoczek mógł zarazić się w Rumunii, gdzie rywalizowano zaraz przed mistrzostwami, lub jadąc z Rumunii do Niemiec.