Thomas Thurnbichler trzeci sezon z rzędu odpowiada za wyniki polskich skoczków. O ile debiutancki sezon miał znakomity, o tyle w poprzednim wyniki Polaków były zdecydowanie poniżej oczekiwań. Szczególnie rozczarowująca była postawa liderów - Dawida Kubackiego, Kamila Stocha i Piotra Żyły. Jedynym jasnym punktem był Aleksander Zniszczoł, który sensacyjnie okazał się najlepszym polskim skoczkiem w Pucharze Świata. Przed nadchodzącą zimą zrobiono jednak wiele, aby reprezentanci Polski wrócili do ścisłej czołówki. Stoch odłączył się od Thurnbichlera i postawił na indywidualny sztab szkoleniowy na czele z Michalem Doleżalem, a do współpracy z Austriakiem zatrudniono słynnego Alexandra Stoeckla. Były trener reprezentacji Norwegii po raz pierwszy oficjalnie pokazał się w nowej roli podczas trwającego Letniego Grand Prix w Wiśle, ale szybko show skradł mu właśnie Thurnbichler.
Thurnbichler naprawdę zrobił to po dwóch latach w Polsce. Nie do wiary
Stoeckl był bohaterem czwartkowego wieczoru, gdy zorganizowano konferencję prasową przed zawodami. To na niej został oficjalnie zaprezentowany i po raz pierwszy spotkał się z polskimi dziennikarzami. W piątek rozpoczęły się już zawody. Do Wisły przyjechało jednak tylko 47 zawodników i zamiast kwalifikacji rozegrano prolog. To pozwoliło wszystkim zawodnikom spokojnie podejść do piątkowych prób, bo każdy miał zapewniony udział w sobotnim konkursie. W tej z pozoru mało emocjonującej sytuacji i tak dało się wyciągnąć sporo wniosków, a prawdziwy popis już po prologu dał Thurnbichler.
Ważną informacją dla kibiców jest fakt, że Stoch w swoim pierwszym oficjalnym występie od marca pokazał się naprawdę solidnie. W piątkowym prologu zajął 6. miejsce i był najlepszym z Polaków. Porządne skoki oddawali też 8. Paweł Wąsek, 10. Jakub Wolny, 12. Dawid Kubacki (który miał ogromne problemy przy lądowaniu i później na odjeździe), 14. Aleksander Zniszczoł i 15. Maciej Kot. Teoretycznie Thurnbichler miał więc sporo powodów do optymizmu, jednak w rozmowie z dziennikarzami w wyjątkowy sposób tonował nastroje.
- Jaki jest ten słynny polski cytat? "We will say what time will tell [dosłowne tłum.: powiemy, co czas powie - przyp. red.]". Cóż, zobaczymy jak wszystko się potoczy - wypalił Austriak, wywołując salwy śmiechu. Przywołany przez niego cytat nawiązuje do słynnego wywiadu polskiego piłkarza Wojciecha Pawłowskiego po transferze do Włoch. Jego koślawe zdania po angielsku przeszły do kanonu polskiego sportu, a Thurnbichlerowi wystarczyły dwa lata, aby się z nim zapoznać!