Turniej w Miami to oprócz Wielkiego Szlema najważniejsza impreza w światowym tenisie. Tym większe wrażenie robi fakt, że w drodze do zwycięstwa Agnieszka nie straciła nawet seta. A w finale pokonała największą gwiazdę tenisa Szarapową. - Szarapowa potężnie uderzała i jęczała, jakby rodziła na korcie. Ale Radwańska po cichu, spokojem i uporem ją uciszyła. To było zwycięstwo artyzmu nad siłą. Szarapowa miała w repertuarze więcej nokautujących ciosów, ale Agnieszka wypunktowała ją prostymi, sierpowymi i ciosami w tułów - pisała zachwycona Isią popularna dziennikarka "The Miami Herald" Linda Robertson.
Mecz był pokazywany na żywo w otwartej amerykańskiej telewizji, a na trybunach było 13 917 kibiców.
- To był bardzo zacięty pojedynek, wszystko rozstrzygnęło się w kilku piłkach. Wygrałam, bo skutecznie zmieniałam tempo wymian i cały czas szukałam nowych rozwiązań, jak zawsze uczył mnie ojciec. To jemu wszystko zawdzięczam - mówiła po finale Isia.
- To wspaniałe uczucie pokonać w finale tak dobrą rywalkę, jak Maria. Musiałam dać z siebie 100 procent i zagrać swój najlepszy tenis. Jeśli uda mi się utrzymać ten poziom gry, niedługo powinnam się znaleźć w pierwszej trójce rankingu. Ale do pierwszego miejsca jeszcze mam daleko - dodaje Isia, która w finale odniosła 26. zwycięstwo w sezonie.
W tym roku tylko jedna zawodniczka potrafi się oprzeć Polce: to liderka rankingu, Wiktoria Azarenka (23 l.). Ale do czasu...