Iga Świątek mówi wprost: Naszych przypadków nie można porównać
Gdy wyszło na jaw, że w organizmie Igi Świątek wykryto trimetazydynę i była ona zawieszona z tego powodu przez pewien czas, w świecie tenisowym rozgorzała gorąca dyskusja. Najmocniej Igę Świątek zdaje się atakować Nick Kyrgios, który nagle ubolewa nad losami tenisa, choć sam wielokrotnie zachowywał się tak, jak nie przystoi profesjonalnemu zawodnikowi. Bardzo głośno w temacie wypowiada się również Simona Halep i chociaż nie atakuje ona tak Igi Świątek wprost, jak Australijczyk, to jej wypowiedzi, szczególnie w „The Telegraph”, gdzie nawet nie chciała wymieniać nazwiska Świątek, sprawiają wrażenie, jakby miała pretensje nie tylko do ITIA, ale też i do samej Polki. Halep notorycznie porównuje swoją wpadkę do tej, która przytrafiła się obecnej wiceliderce rankingu WTA. Teraz Iga Świątek w rozmowie z „Anitą Werner” w „Faktach po Faktach” zauważyła, że każda sprawa tego typu różni się wieloma szczegółami i nie można ich porównywać.
Jessica Pegula ostro o sprawie Igi Świątek! Przyjmuje jej wyjaśnienia, ale też zgłasza pretensje!
Simona Halep początkowo została zawieszona na 4 lata, lecz po odwołaniu i długim procesie udało się jej wywalczyć skrócenie kary do 9 miesięcy. Polka ostatecznie była zawieszona dużo krócej, bo ledwie miesiąc. Głównymi różnicami jest fakt, że ilość niedozwolonej substancji w organizmie raszynianki był niezwykle mały, a Rumunka przyjmowała nieświadomie zakazany środek dużo dłużej. – Staram się patrzeć na to z szerszej perspektywy, bo wiem, że ludzie potrzebują porównywać takie sytuacje do innych, które się wydarzyły, ale prawda jest taka, że każda z tych spraw jest zupełnie różna. Ten proces udowadniania niewinności w takim przypadku też będzie różny i ciężko porównywać mnie do Sinnera, Halep czy Majchrzaka, bo każdy z nas boryka się z innym problemem – zauważyła Iga Świątek.
Co więcej, 24-latka zwróciła też uwagę, że to nie ona ustala zasady czy długość kar. – Myślę, że to pytanie do ITIA, a nie do zawodnika, bo mój i innych los był w ich rękach i to oni decydują, jak każda ze spraw się potoczy. Ufam w to, że ten proces jest obiektywny, a wszystko jest robione zgodnie z regulaminem i nikt nie ocenia zawodnika ze względu na jego pozycję. Patrząc z mojej perspektywy mogę powiedzieć, że ten proces był wymagający i wcale nie było powiedziane, że to się zakończy po 2,5 miesiąca. Sam fakt, że znalazłam to źródło tak szybko, przyspieszył cały proces, a decyzja należała tylko do ITIA. Nie ma możliwości, by jakoś na to wpłynąć – podkreśliła Polka. W tej samej rozmowie zwróciła jednak uwagę, że jedyny sposób, w jaki mogła przyspieszyć proces oczyszczania się z zarzutów, to były pieniądze, które mogła wydać na ekspertyzy i prawnika. Jak zaznaczyła, miała też szczęście, że zostały jej jeszcze opakowania melatoniny, które przekazać do zbadania i wykazała, że to właśnie tam znalazła się niedozwolona substancja.