Podczas tegorocznego turnieju w Rzymie pogoda nie rozpieszczała ani kibiców, ani przede wszystkim organizatorów i zawodników. W stolicy Włoch często gościły opady deszczu, a przy braku zadaszonych kortów oznaczało to problemy z rozgrywaniem meczów. Wiele z nich było przerywanych, opóźnionych, czy też przełożonych na kolejny dzień. Niektóre kończyły się w późnych godzinach nocnych, co nie wszystkim się podobało.
Organizatorzy winni kontuzji Igi Świątek? Trener nie gryzł się w język
Nocą swój mecz musiała rozgrywać również Iga Świątek. Choć reprezentantka Polski wysoko wygrała pierwszego seta, a w drugiej partii miała przewagę przełamania, nie zdołała zamknąć spotkania w dwóch setach. Rybakina wygrała tie-break w drugiej odsłonie, a kilkanaście minut później doszło do dramatu Świątek, która z powodu urazu nie mogła dokończyć rywalizacji. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty trener Paweł Ostrowski uważa, że duża w tym wina organizatorów. - Na kontuzję Igi złożyło się kilka czynników, ale tak, pod względem organizacyjnym zawalono sprawę - zaczął szkoleniowiec.
- Oczywiście, oficjalnie nikt nie złamał przepisów. Jednak na każdym turnieju najważniejszy powinien być zawodnik, on jest gladiatorem, dla niego kibice przychodzą na trybuny. Tutaj to zawalono - zauważa Ostrowski i tłumaczy, dlaczego Świątek była narażona przez organizatorów na kontuzję. - Wszyscy wiemy, że Iga lubi się ślizgać, umie to robić. Kort był jednak nasączony, a w takich sytuacjach noga wręcz staje, obciążenia ścięgien i mięśni są dużo większe, niż gdy jest sucho. Kort nie nadawał się więc do takiej gry, jaką Iga lubi najbardziej. Do tego niska temperatura sprawiła, że mięśnie nie były mocno dogrzane - ocenił szkoleniowiec.
Listen on Spreaker.