"Super Express": W jakiej sferze Iga Świątek zrobiła największe postępy, od kiedy zakończyliście współpracę?
Piotr Sierzputowski: Nie mieliśmy okazji grać przeciwko sobie, więc nie analizowałem jej wszystkich meczów. Oczywiście widziałem US Open, bo komentowałem w telewizji jej spotkania i tam widać było, że zmieniło się przede wszystkim jej nastawienie mentalne na takie, że nie ważne, co się dzieje na korcie, walczę do końca i sprawiam, żeby to rywalka miała problemy, nawet jak sama nie gram idealnie.
- Iga Świątek od początku tego sezonu prezentuje styl bardziej ofensywny z przejmowaniem inicjatywy i wywieraniem presji na rywalkach. Pan też próbował ją do takiego stylu przekonać? I jeżeli tak, to dlaczego się nie udało?
- Iga zawsze była agresywną zawodniczką. Jeżeli ktoś spojrzy na jej mecze sprzed dwóch lat a nawet sprzed pięciu, to Iga była tenisistką, którą jest teraz i która grała ofensywnie. A to że gra też świetnie również w defensywie to zasługa pracy, którą wykonała, bo ona nigdy nie lubiła grać w obronie, więc to było istotne. Uważam, że zawodnik powinien mieć wszystkie umiejętności, a nie koncentrować się na jednej rzeczy, bo do jednej rzeczy przeciwnicy prędzej czy później się przyzwyczają i trzeba mieć na korcie różne rozwiązania. Niczego nie ujmuję, bo Iga w tym sezonie bardzo dobrze gra i robi świetne wyniki. Natomiast konkurencja... Można powiedzieć, że Iga jej odjechała. Rywalki zostały w tyle, bo nie zrobiły postępów.
- Igę Świątek jako młodą zawodniczkę wprowadzał pan w seniorski tenis. Teraz jest pan trenerem Amerykanki Shelby Rogers, zawodniczki 30-letniej czyli w pełni ukształtowanej. Te trenerskie wyzwania można porównać, znajdując wspólny mianownik?
- Wspólny mianownik jest taki, że jesteśmy razem na korcie z rakietami i piłkami, a cała reszta jest zupełnie inna i nie da się tego w żaden sposób porównać. To jest dla mnie zupełnie nowe doświadczenie i cały czas się tego uczę. Nawet takich prostych rzeczy jak teraz po US Open, kiedy kontuzji Shelby nawet nie można tak naprawdę nazwać kontuzją, tylko - jak powiedział lekarz - spójrz pan w rocznik i pesel. Musiała odpocząć i odpuścić, a potem człowiek goni i zazwyczaj w czasie takiej pogoni coś się gubi. To są zupełnie inne wyzwania.
- Z Igą Świątek miał pan relacje kumplowskie. Słynne akcje w mediach społecznościowych z waszymi zakładami, kupowaniem motocykla czy depilowaniem klaty i pleców. A jakie relacje ma pan z Shelby?
- Myślę, że taką prawdziwie kumplowską relację mam z Shelby, bo jesteśmy w podobnym wieku. Tak naprawdę w tym samym, różnica to zaledwie miesiąc. Bardzo mi się to podoba, bo to jest równa dyskusja i budowanie spraw tenisowych wokół rozmowy i wspólnego poszukiwania rozwiązań i kierunku.
- Shelby Rogers ostatnio zadebiutowała w Top-30 rankingu (obecnie nr 35). Jakie macie następne cele i czy wiadomo już, czy ta współpraca będzie kontynuowana?
- Na drugie pytanie odpowiem, że jeszcze nie wiadomo, bo jest jeszcze ostatni turniej w Meksyku i potem usiądziemy i spokojnie porozmawiamy. Jeżeli chodzi o cele, to trochę nam uciekły. Shelby zrobiła w rankingu życiówkę, ale uciekło nam pięć-sześć turniejów przez tak naprawdę jedną wywrotkę w Charleston, gdzie upadła i dość mocno się poturbowała. Przez to nasze cele się odsunęły, a chcemy się wepchnąć do Top-20. Natomiast do tego będzie potrzebne zdrowie, a w tym wieku to też trochę inaczej wygląda. Trzeba mieć też dużo szczęścia i rozwagi.
- Parę razy było bardzo blisko meczu Igi Świątek z Shelby Rogers. Pan chce, żeby do niego w końcu doszło?
- Chciałem taki mecz zobaczyć w US Open, szczególnie biorąc pod uwagę doświadczenie Shelby z poprzedniego sezonu, gdzie pokonała Ash Barty czyli wtedy liderkę rankingu. Trochę na to liczyłem przy tej nawierzchni i piłkach, które akurat Shelby bardzo pasowały. Przegrała z późniejszą finalistką Ons Jabeur (6:4, 4:6, 3:6 w III rundzie, red.) i było to mecz na żyletki.
- Jakich wskazówek udzielałby pan Shelby przed meczem z Igą?
- Tu nie chodzi o rady, bo myślę, że mało tenisistek nie wie, jak z Igą grać. Tylko wytrzymać to tempo i tę jakość i to jeszcze przez trzy godziny, to jest duże wyzwanie. To nie jest tak, jak się ludziom wydaje, że ktoś ma coś słabszego i można to wykorzystać. W tenisie mimo słabszych stron wciąż można wygrać mecz.
- Jak pan ocenia to całe zamieszanie z finałami Bille Jean King Cup w Glasgow, z których Iga Świątek się wycofała. Ten terminarz kolidujący z WTA Finals wyglądał, jakby ktoś komuś chciał zrobić na złość, albo wykazał się dużą niekompetencją...
- Tu nawet nie chodzi o niekompetencję. Po prostu niemal do samego końca nie było wiadomo, że WTA Finals odbędą się w Dallas.
- No właśnie, dlaczego to się wyjaśniło tak późno? Przecież już od dawna wiadomo było, że finały nie odbędą się znów w Shenzhen.
- Tak, ale z tego co się orientuję, ciężko było dograć organizatora finałów WTA. To nie są małe pieniądze, miliony dolarów dla ośmiu zawodniczek. Specyficzny turniej, w którym trzeba pozyskać sponsorów w odpowiednim miejscu, bo ci sponsorzy też zazwyczaj wynikają z miejsca, w którym to się odbywa. I myślę, że nie było gdzie tego w sensowny sposób wpleść, bo ten turniej musi być na koniec roku, a finały Bille Jean King Cup niekoniecznie muszą być w tym czasie. Jest tyle czasu w ciągu roku, gdzie taki turniej mógłby się odbyć i wszystkie zawodniczki byłyby w trakcie sezonu. Oczywiście gdyby przy tym terminarzu i lokalizacji BJK Cup w Glasgow, WTA Finals odbywałyby się w Europie, to łatwiej byłoby to zrobić, ale nadal byłoby to ogromne wyzwanie.
- Iga Świątek w pierwszej części nowego sezonu będzie miała bardzo dużo punktów do obrony. Znów poradzi sobie z presją?
- Myślę, że tutaj dużo pracy przed nią przed sezonem. Widać, że konkurencja zaczyna się zbierać do kupy, co pokazuje końcówka tego roku. Jest kilka dziewczyn, które zaczynają grać regularnie na dobrym poziomie. Teraz pytanie, jak Iga ten czas przepracuje. Ma 21 lat, więc cały czas jest pole do popisu, rozwoju i to jest fajne. W nowym roku trzeba wyjść i robić to jeszcze lepiej. A jeżeli chodzi o obronę punktów... Iga ma na tyle bezpieczną sytuację, że trzeba podejść do tego na zasadzie, że się chce osiągać następne cele. Czemu ma na przykład bronić punktów za półfinał Australian Open, jak można celować w zwycięstwo.
Rozmawiał w Ostrawie Michał Chojecki
Jakim autem jeździ teraz Iga Świątek, a jakim Robert Lewandowski?
Włącz podcast i poznaj ulubione marki polskich gwiazd sportu!
Listen to "Samochody gwiazd sportu. Lewy. Świątek. Ronaldo." on Spreaker.