Kluczowe było starcie Agnieszki z liderką belgijskiej kadry Kirsten Flipkens. Isia i zajmująca 22. miejsce w rankingu tenisistka zmierzyły się przy stanie 1-1.
- Gdy wchodziłam na kort, miałam w pamięci nasz zacięty mecz sprzed trzech tygodni w Miami (Isia wygrała wtedy 4:6, 6:4, 6:2 - red.). Wiedziałam, że wygrać będzie bardzo ciężko - opowiadała po przylocie do kraju Isia, która pokonała Flipkens 4:6, 6:1, 6:2. - Mecz był długi, a atmosfera była niesamowicie napięta. W pewnym momencie, już w trzecim secie, Flipkens puściły nerwy. Rzuciła nawet butelką, na szczęście nie we mnie.
Belgijki dobiła Urszula, pokonując 6:1, 6:4 Alison Van Uytvanck. Zachowała zimną krew, mimo że wcześniej w trudnych momentach często miała problemy z opanowaniem emocji.
- Agnieszka mi bardzo pomogła, wygrywając z Flipkens, bo wchodziłam na kort przy stanie 2-1 i presja na pewno była mniejsza - przyznała Ula.
- Szczerze mówiąc, pierwsza moja myśl, gdy Ulka wygrała meczbola, była taka, że fajnie, że awansowałyśmy, bo za rok już nie wrócimy do Eilatu - uśmiechała się Isia.
Turniej w tym izraelskim mieście zakończył się skandalem, gdy Polki zostały obrzucone wyzwiskami przez miejscowych kibiców. - Ponowna gra tam nie była naszym marzeniem - dodała Agnieszka.
Tuż przed meczem z Belgią siostry zaskoczyły nowym wyglądem. Agnieszka przefarbowała się na blond, a Ula stała się brunetką. - Po prostu postanowiłyśmy coś zmienić. Poszłyśmy razem do fryzjera i zamieniłyśmy się kolorami włosów. I jak jest teraz? Lepiej czy gorzej? - pytała dziennikarzy Agnieszka. - Mówicie, że tak samo pięknie? No to ładnie wybrnęliście.
- To Agnieszka mnie namówiła, żebym zmieniła kolor na ciemny - dodała Ula. - Od dłuższego czasu mówiła, że chce być blondynką, ale nie chciałyśmy wyglądać podobnie.