- Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę na kort - mówi "Super Expressowi" Ula, która 29 marca przeszła w Beverly Hills skomplikowaną operację kręgosłupa. - Obudziłam się z narkozy po trzech godzinach, operacja trwała chyba półtorej godziny. Problem był taki, że w kręgu L5 było pęknięcie, które nie chciało się zrosnąć. Chirurg wypełnił to jakąś substancją, cementem, żeby ułatwić zrośnięcie kości - opowiada.
Patrz też: Agnieszka Radwańska awansowała do drugiej rundy Roland Garros: Isia grała na fujarce
Operacji dokonał doktor Lanman, ten sam, który wcześniej operował tenisistę Taylora Denta. Dent był w dużo gorszym stanie niż Ula, groził mu paraliż. Po operacji wrócił na kort, wczoraj wygrał na Roland Garros, jeden z serwisów posłał z szybkością 240 km/godz.
- Nie było łatwo dostać się do tej kliniki. Pomógł nam Wojtek Pietrowski, który skontaktował nas z Philem Dentem, ojcem Taylora. On nas zarekomendował i jesteśmy mu wdzięczni. Za operację na szczęście nie musieliśmy płacić, bo mamy dobre ubezpieczenie - relacjonuje Piotr Radwański.
Pierwsze dni po operacji były dla Uli straszne.
- Każdy gwałtowniejszy ruch, nierówna nawierzchnia, gdy jechałam samochodem, wywoływały ból. Teraz jest już lepiej. Wciąż nie powinnam się schylać, ale zaczęłam już rehabilitację, jeżdżę na rowerku - opowiada Urszula.
Przeczytaj koniecznie: Agnieszka Radwańska jedzie do Paryża zarobić na mieszkanie
Dzisiaj wieczorem Ula przejdzie badania w paryskim szpitalu. Wyniki zostaną przesłane do doktora Lanmana, który zadecyduje, kiedy pacjentka będzie mogła wrócić na kort.
- Mam nadzieję, że po Wimbledonie wznowię treningi. Do 23 lipca mam zamrożony ranking na pozycji 75. Będzie on utrzymany przez osiem kolejnych turniejów, w tym jeden wielkoszlemowy. Wierzę, że niedługo wrócę - mówi z nadzieją Ula.