Iga Świątek trenuje jeszcze w Warszawie, przygotowując się do nowego sezonu, a już wkrótce przeniesie się do Abu Zabi, gdzie zagra w pokazowych rozgrywkach. Tymczasem pojawiły się informacje o kluczowych decyzjach, które zapadły na kongresie Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) w Rijadzie. O planowanych zmianach w kodeksie antydopingowym piszą obszernie włoskie media (m.in. UbiTennis.com), które z niepokojem czekają na ostateczny wyrok ws. Jannika Sinnera. Włoch, który zakazany doping (steryd) przyjął nieświadomie przez nieuwagę zranionego w dłoń masażysty, został uniewinniony przez tenisowe władze (ITIA), ale WADA wniosła apelację i domaga się zawieszenia od roku do dwóch lat. Trybunał Arbitrażowy w Lozannie decyzję ma podjąć w lutym.
ZOBACZ: Producent leku, który zażyła Iga Świątek, tłumaczy całe zamieszanie
Tymczasem WADA na kongresie w Rijadzie zatwierdziła zmiany w przepisach, których celem ma być lepsze zarządzanie przypadkami tzw. „mimowolnego dopingu”, tak jak w sprawach Sinnera i Świątek. Nowe regulacje zmienią podejście do sportowców, którzy zakazane substancje przyjmą nieświadomie w skażonych fabrycznie lekach czy żywności albo przez kontakt z inną osobą czy zanieczyszczenie środowiska. Kolejna zmiana wprowadzi minimalne poziomy stężeń zabronionych substancji. Dzięki temu w sprawach takich jak Sinnera czy Świątek, u których wykryto skrajnie niskie ilości zakazanych środków, sportowcom łatwiej będzie uniknąć konsekwencji. Nowy kodeks ma wejść w życie 1 stycznia 2027 r.
WADA zmienia zasady! Co ze sprawą Igi Świątek?
- Te przepisy wymagają aktualizacji, co zresztą mówią eksperci. Laboratoria antydopingowe będą coraz bardziej dokładne, a u producenci leków nie zastanawiają się nad tym, z jakimi problemami sportowcy ewentualnie mogą się borykać, gdy jakiś produkt będzie zanieczyszczony - powiedziała kilka dni temu w TVN 24 Iga Świątek, która zakazaną substancję przyjęła w skażonej melatoninie (lek na bezsenność).
O tym, że Światowa Agencja Dopingowa zmienia podejście i szykuje ważne zmiany, mówił niedawno w rozmowie z "Super Expressem" Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA). - Świat laboratoryjny i analityczny poszedł do przodu znacznie. To powoduje, że bardzo śladowe ilości tych substancji są wykrywane. To też później wywołuje problemy przy interpretacji tych wyników dla organizacji antydopingowych. I też dla zawodników w niekomfortowej sytuacji - stwierdził Michał Rynkowski. - Powiem tak. Widać, że to podejście do interpretowania wyników ewoluuje. Na przykład tak jest w przypadku clenbuterolu. Jest tak, że jeżeli środowe ilości zostaną wykryte, to najpierw przeprowadza się dochodzenie. Sprawdza się, czy na przykład zawodnik przebywał w Chinach, w Gwatemali czy w Meksyku. Jeżeli przebywał, to sprawa jest umorzona. Jeżeli nie, to dopiero jest wszczynana i zawodnik jest informowany o tym, że ma wynik pozytywny. Widać, że to ewoluuje w takim kierunku, żeby eliminować takie sytuacje, że mamy do czynienia z nieświadomym przypadkiem stosowania dopingu - dodał.