Wielu kolarzy porównywało utratę kolegi z drużyny na trasie, jako śmierć kogoś bliskiego z rodziny. Tak też potraktowano tragiczne zdarzenie na trasie trzeciego etapu, gdy na 48. kilometrze, Bjorg Lambrecht wpadł do rowu i uderzył w betonowy przepust, co później przyczyniło się do najczarniejszego dnia w historii polskiego kolarstwa.
Pod znakiem zapytania stał dalszy udział kolarzy Lotto-Soudal. Drużyna zostawiła wolną rękę zawodnikom, by ci sami zadecydowali, czy są w stanie jechać dalej w Tour de Pologne w tej trudnej sytuacji. Losy ważyły się do ostatniego momentu, ale zawodnicy zdecydowali się na kontynuowanie wyścigu.
Duża w tym zasługa polskich kibiców i organizatorów touru. Belgowie byli bardzo poruszeni poziomem akcji przygotowanej przez Tour de Pologne i polskich kibiców. Oprawa przygotowana przez zaledwie kilka godzin, transparenty przygotowane przez fanów - to miało bardzo mocno poruszyć ekipę Lotto-Soudal.
- Dostałem mnóstwo podziękowań od gości i kolarzy oraz zwykłych sympatyków kolarstwa. Wszyscy byli pod wrażeniem oprawy i atmosfery na IV etapie, gdzie na trasie pełno było transparentów, banerów, napisów na jezdni i innych symboli sympatii i współczucia dla Bjorga Lambrechta i kolarzy.To dlatego zawodnicy Lotto Soudal zdecydowali się kontynuować wyścig. Pojechali dla Bjorga i dla polskich kibiców - mówi dyrektor Czesław Lang (64 l.).