Mariusz Bacik

i

Autor: Cyfrasport Mariusz Bacik, były reprezentant Polski i koszykarski ekspert telewizyjny

Przed ćwierćfinałem koszykarskich ME

Były reprezentant Polski wskazuje kluczowe postaci polskiej drużyny podczas Eurobasketu 2022. „Ratują kadrze tyłek” [ROZMOWA SE]

2022-09-13 12:19

W środowy wieczór (godz. 20.30) w Berlinie polscy koszykarze w ćwierćfinale mistrzostw Europy powalczą ze Słowenią o awans do strefy medalowej. Ćwierć wieku minęło już od chwili, kiedy po raz ostatni biało-czerwoni znaleźli się w gronie ośmiu najlepszych zespołów Starego Kontynentu. Mariusz Bacik (50 l.), dziś trener oraz telewizyjny ekspert, a w przeszłości - znakomity reprezentant Polski, który w 1997 roku był członkiem owej ekipy i zajął z nią siódme miejsce w ME, dzieli się z „Super Expressem” swoimi refleksjami na temat szans naszych kadrowiczów.

Podopieczni Igora Milicicia niewiele zrobili przed turniejem, by wlać nadzieję w serca swych kibiców. Przegrane kwalifikacje do przyszłorocznych mistrzostw świata rozpętały dyskusję wokół posady selekcjonera. Polski Związek Koszykówki przeciął jednak szybko wszelkie spekulacje, co – jak widać – okazało się dobrym pociągnięciem. W fazie grupowej Eurobasketu 2022 Polacy zajęli trzecie miejsce (za plecami Serbów i Finów, a przed Czechami, Izraelczykami i Holendrami, które to ekipy pokonali na parkiecie). W niedzielę, w 1/8 finału, sprawili zaś kolejną niespodziankę, zwyciężając wyżej notowaną Ukrainę 94:86. Czy mają szansę na awans do najlepszej czwórki mistrzostw?

Trener polskich koszykarzy w dzikim szale po meczu z Ukrainą. Wszystko nagrały kamery

„Super Express”: - Spodziewał się pan, że polska reprezentacja znajdzie się w gronie najlepszych ośmiu drużyn Starego Kontynentu?

Mariusz Bacik: - Szczerze? Nie. Nic na to nie wskazywało. Przegrywaliśmy – i to seryjnie – gry eliminacyjne i sparingowe. Gra też nie wyglądała dobrze, choć – trzeba przyznać – z meczu na mecz lepiej, im bliżej było mistrzostw. Ale i tak uważałem, że sukcesem będzie już wyjście z grupy. Udało się wskoczyć do najlepszej szesnastki i... poszliśmy dalej.

Mariusz Bacik wskazuje kluczowe postaci polskiej drużyny

- Rozumiem, że to zwycięstwo w 1/8 finału trzeba traktować jako dużą niespodziankę?

- Owszem. Ukraina była zdecydowanym faworytem, ale... tak właśnie działają turnieje: jeden udany – bądź nieudany, patrząc ze strony rywala – mecz decyduje o tym, że osiąga się wynik wspominany przez lata i dekady. Ja przypomnę, że po raz ostatni biało-czerwoni w ćwierćfinale mistrzostw Europy grali ćwierć wieku temu, w 1997 roku. Trudno więc nie docenić tego, czego już dokonała ta reprezentacja. To sukces niesamowity.

- Jeszcze kilka tygodni przed Eurobasketem 2022, po przegranych eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata, trudno było zakładać ów sukces, prawda?

- Optymizm wrócił z powrotem dwóch doświadczonych zawodników. Zmiana pokoleniowa, forsowana w eliminacjach MŚ, odbiła się nam czkawką. Młodzież nie uniosła ciężaru odpowiedzialności i musieliśmy szybko wrócić do A.J. Slaughtera i Aarona Cela, którzy – zwłaszcza ten pierwszy – podczas Eurobasketu ratują tyłek naszej drużynie.

Polacy w ćwierćfinale EuroBasketu! "Biało-Czerwoni" świetnie spisali się w meczu z Ukrainą, niesamowita końcówka

- Który z meczów grupowych był – pana zdaniem – tym przełomowym, dającym drużynie wiarę we własne możliwości?

- Najpewniej już ten pierwszy, z Czechami. Pełna mobilizacja i koncentracja zaowocowała wygraną, która pomogła nam w dalszej części turnieju. Podkreśliłbym jeszcze wagę zwycięstwa z Holendrami, czyli teoretycznie najsłabszym ze wszystkich naszych grupowych rywali. Zagraliśmy w nim najsłabszą koszykówkę spośród wszystkich sześciu dotychczasowych spotkań, a jednak udało się wygrać. Takie zwycięstwa też budują team.

A.J. Slaughter

i

Autor: Cyfra Sport A.J. Slaughter

Były gwiazdor o najsilniejszej broni Polaków na turnieju

- Po drodze była jednak klęska z Finami. Myśli pan, że miała też pozytywny wymiar, bo „wstrząsnęła” zespołem?

- Sama porażka mnie nie zaskoczyła, jej rozmiary – owszem. Nie potrafię dojść przyczyn takiego występu. Może braki kondycyjne? A może pewne rozprężenie po niespodziewanej wygranej z Czechami, którzy przecież byli faworytem, zwłaszcza grając u siebie, w Pradze? Ale na szczęście była swego rodzaju „wypadkiem przy pracy”, a nie prawdziwym obrazem drużyny w tym turnieju.

Kompromitacja Polaków w EuroBaskecie. Po świetnym meczu z Czechami bolesna porażka z Finlandią

- Trzy lata temu na mistrzostwach świata pokonaliśmy Rosję, kiedyś koszykarskiego hegemona. Wygrana z Ukrainą ma podobną wartość jak tamten triumf?

- Tak. Powtórzę: w ósemce mistrzostw Europy byliśmy po raz ostatni 25 lat temu! Potem – nawet kiedy my organizowaliśmy turniej finałowy – nie udawało się powtórzyć tego osiągnięcia. I to jest właściwa miara obecnego wyniku drużyny. Nawet nie wiem, jak w odpowiednich słowach skomentować fakt, że w ósemce ME jest nasza reprezentacja, a nie ma tam Litwy, Turcji, Serbii.

- Jaka jest – pańskim zdaniem - najsilniejsza broń Polaków na tym turnieju?

- Zespołowość oraz wielofunkcyjność poszczególnych zawodników. Oczywiście naszym liderem jest Mateusz Ponitka, ale... Zdarza się że w pewnych fragmentach meczów bywa mało widoczny. Tak zdarzyło się w spotkaniu z Ukrainą, kiedy w pierwszej połowie zdobył raptem chyba tylko cztery punkty i... „uśpił” tym rywala, bo po przerwie dołożył jeszcze bodaj dwadzieścia! Przez owe pierwsze 20 minut grę ciągnęli natomiast zawodnicy drugiego planu, regularnie punktując i utrzymując nas w grze. Koszykówka mocno się zmieniła w ostatnim czasie. Oczywiście, obrona wciąż jest ważna, ale jej istotą jednak jest zdobywanie punktów. Jeżeli będziemy ich rzucać 90 i więcej, to jest szansa wygrywania meczów. Inaczej: rzucając 90 punktów, trudno przegrać mecz!

40 minut, w których wszystko zdarzyć się może

- Mówi pan o zawodnikach drugiego planu, ale wkład naszej „ławki” w końcowe wyniki jednak jest mniejszy niż w przypadku innych zespołów. Tak przynajmniej było w meczu z Ukrainą, gdzie lwią część naszego dorobku zapewniła pierwsza piątka.

- Tak, to prawda. Jest to bolączka. Akurat w meczu z Ukrainą nieźle pokazał się Jakub Garbacz; rzucił dwie trójki, wywalczył rzuty wolne. Ale na pewno życzyłbym sobie więcej punktów ze strony zmienników. Mamy na ławce chłopaków brylujących w lidze, ale nie mogących się w kadrze: Jarka Zyskowskiego, Olka Dziewę, Michała Michalaka. Czekam na ich dobre zawody na tych mistrzostwach. Może to będzie właśnie mecz ze Słowenią? Mam nadzieję...

Wielki powrót polskich koszykarzy! Przegrywali wysoko, ale zdołali wygrać i mają awans

- Co zrobić, by w meczu ze Słowenią nasi herosi pod koszem nie pomyśleli, że skoro już wykonali więcej niż plan minimum, mogą osiąść na laurach? Jest takie zagrożenie?

- Nie. Rozprężenie mogło przyjść po pierwszym meczu grupowym; na zasadzie: „Mamy jeszcze kolejne gry w zanadrzu”. Teraz chłopcy mają pełną świadomość tego, że znów jeden mecz – 40 minut walki z pełnym zaangażowaniem, na maksa – może im otworzyć historyczną drogę do strefy medalowej. Przecież może się zdarzyć, że mecz znów wyjdzie nam, a przeciwnikom – niekoniecznie...

Nadzieja tkwi w głębi polskiej duszy

- Jeżeli Ukraina była w starciu z nami faworytem, to Słowenię – obrońcę tytułu – trzeba by nazwać „megafaworytem”, prawda?

- Oczywiście. Wiemy, z kim się mierzymy. Luka Doncić i Goran Dragić to oczywiście giganci nie tylko słoweńskiego kosza; to także ważne postaci NBA. Chętnie bym się znalazł na miejscu naszych chłopaków i skonfrontował swoje umiejętności z takimi rywalami. To powinna być czysta przyjemność dla naszych reprezentantów.

Litwini wściekli na polskich sędziów! Odebrali im zwycięstwo z Niemcami, nie odpuszczą tego!

- Nam wsparcia zza oceanu – myślę o Jeremym Sochanie – niestety zabrakło...

- Jeremy szykuje się do swojego pierwszego sezonu w NBA, nie nam polemizować z jego decyzją. Oczywiście, z nim w składzie bylibyśmy silniejsi, ale nie mam wątpliwości, że w środę chłopaki zostawią na boisku całe serducho.

- Poszedłby pan do bukmachera i postawił na naszych?

- Serce mówi jedno, głowa i rozum podpowiada drugie... Kierując się rozumem – chyba nie, ale gdzieś w głębi duszy tkwi odrobina nadziei na kolejną sensację w naszym wykonaniu.

Listen to "SuperSport" on Spreaker.
Najnowsze