To, co kiedyś bywało znakiem firmowym Polaka – walka na tablicach i pod koszem kończona często „double-double” (dwucyfrowa liczba punktów i zbiórek), odchodzi niestety do przeszłości. Gortat gra mało, jego rola w Clippers sprowadza się do rozpoczęcia meczu w pierwszej piątce i rozegrania kilkunastu minut, najczęściej w pierwszej i trzeciej kwarcie.
W tym czasie ma niewiele szans na pokazanie się z dobrej strony. Nie inaczej było w spotkaniu z Nuggets, w którym Clippers zwyciężyli u siebie aż 132:111. Gortat występował przez 20 minut, oddał 5 rzutów z gry, trafił 2, zaliczył 4 pkt, dołożył jednak aż 11 zbiórek (8 w obronie, 3 w ataku). Spore znaczenie dla wyniku miało zdarzenie z trzeciej kwarty: wyrzucenie z parkietu po drugim faulu technicznym za kłótnie z sędziami najlepszego strzelca Denver, Nikoli Jokicia. Wówczas Clippers prowadzili jeszcze tylko 11 punktami, a sam serbski środkowy miał w tym momencie na koncie 19 pkt.
Wygrana była cenna, bo Denver to lider Konferencji Zachodniej NBA, a ekipa Polaka ostatnio częściej przegrywała niż zwyciężała. Po tym meczu Gortat i spółka zajmują piąte miejsce w konferencji z dorobkiem 19 zwycięstw w 32 meczach.