Na trybunach w poniedziałek usiadło 19 tysięcy Chińczyków. Kibice żywiołowo reagowali na każdą akcję, wspierając z całych sił swoich koszykarskich idoli. Reprezentanci Polski mogli czuć się nieco przygnieceni tą atmosferą, ale Mike Tylor zadbał, by jego podopieczni nie spalili się psychicznie. Przez całe spotkanie biało-czerwoni grali jak równy z równym z gospodarzami. Było to o tyle trudniejsze, że w samej końcówce czwartej kwarty sędziowie podjęli kilka bardzo kontrowersyjnych decyzji. Wielu fanów odniosło wrażenie, że rozjemcy wyraźnie faworyzowali gospodarzy.
Jak się okazało za chwilę nawet to nic nie dało! Polacy wytrzymali presję i udało im się doprowadzić do remisu po czterdziestu minutach rywalizacji. To oznaczało pięć minut dogrywki. Nasi koszykarze zachowali więcej sił i zimnej krwi, dzięki czemu pokonali Chiny 79:76. Emocje udzieliły się niemal wszystkim. Prezes PZKosz Radosław Piesiewicz w szale radości wtargnął do szatni i w niecenzuralnych słowach wyraził dumę z wyczynu "Orłów". WIDEO z tego zajścia zobaczycie w TYM MIEJSCU. Zdecydowanie inne nastroje panowały wśród gospodarzy.
Wang Shipeng, były reprezentant Chin w koszykówce, pełni obecnie rolę telewizyjnego eksperta. Po końcowej syrenie poniedziałkowego spotkania zszedł na poziom parkietu, by z innymi komentatorami ocenić przebieg rywalizacji. Nie wytrzymał jednak emocji i zamiast rzeczowego podsumowania, zaczął wylewać łzy. Wszystko zarejestrowały kamery.
Sam zainteresowany odniósł się później do sytuacji za pośrednictwem mediów społecznościowych. "Chińska koszykówka naprawdę potrzebowała tego zwycięstwa. To pomogłoby jej w rozwoju. Nasi koszykarze walczą dla kraju. Wszyscy dali z siebie wszystko. Turniej się jeszcze dla nas nie skończył. Potrzebujemy wsparcia od fanów w kolejnym spotkaniu" - napisał Wang Shipeng.
Polecany artykuł: