W minionych kilku latach Natalia Bukowiecka dzieliła i rządziła w rywalizacji na jedno okrążenie w naszym kraju. W ubiegłym roku pobiła rekord Polski legendarnej Ireny Szewińskiej i została mistrzynią Europy oraz trzecią zawodniczką igrzysk w Paryżu. Jest aktualną mistrzynią Polski na otwartym stadionie (Bydgoszcz, 2024). Z kolei kiedy ostatni raz walczyła o krajowy tytuł w hali (2023), też nie miała sobie równych. Jednak w Toruniu musiała uznać wyższość Święty-Ersetic, która wraca do wysokiej formy po trudnym okresie znaczonym problemami ze zdrowiem.
Bukowiecka ma problemy z mięśniem
Powody słabszej dyspozycji są zrozumiałe, ale ambicja wzięła górę i Bukowiecka chciała się mimo kłopotów z urazem pokazać przed toruńską publicznością. Przypomnijmy, że na początku lutego na mityngu w Ostrawie nie ukończyła biegu na 400 m, bo poczuła ból popularnej „dwójki”.
Ważna chwila dla Konrada Bukowieckiego! Mąż Natalii Kaczmarek długo na to czekał
– Od pewnego czasu mam problem z mięśniem dwugłowym – wyjaśniała wtedy w mediach społecznościowych i odpuściła starty w mityngach rozgrywanych w Polsce.
Jak się okazało, naderwany był przywodziciel. Raczej nie spodziewano się, że sprinterka pojawi się w miniony weekend w Toruniu na halowych mistrzostwach Polski, a jednak stanęła na starcie.
Podczas HMP Bukowiecka biegła z taśmą usztywniającą przylepioną do tylnej części uda. W finale na początku nadawała ton rywalizacji, w której jej główną konkurentką była koleżanka z kadry Justyna Święty-Ersetić, ale na ostatnim wirażu nie wytrzymała tempa i finiszowała na drugim miejscu. Czas triumfatorki – 51,52, wynik Bukowieckiej – 51,87, czyli o ponad sekundę gorszy od jej halowego rekordu życiowego.
– Nie wiem czy dobrze zrobiłam, teraz się zastanawiam – mówiła Bukowiecka w TVP Sport tuż po biegu. – Nie chcę się rozklejać... – dodała i do oczy napłynęły jej łzy. – Te ostatnie tygodnie były dla mnie megaciężkie. Cały czas czekałam od badania do badania, czy będę mogła wystartować. Ciężko mi było się zebrać psychicznie na ten start. Wiedziałam, że nie jestem gotowa mentalnie. Pewnie nie pojadę na mistrzostwa Europy, bo muszę dojść do siebie, a na razie jest mi ciężko i chyba będzie lepiej już odpuścić i zacząć powoli na nowo się zbierać – podsumowała, pocieszana przez koleżankę z bieżni.
Bukowiecka nie wystąpi w ME
Tymczasem Bukowiecka w poniedziałek 24 lutego oficjalnie poinformowała o zakończeniu sezonu halowego. Oto jej wpis w mediach społecznościowych:
Wczorajszy dzień był dla mnie słodko-gorzki. Z jednej strony cieszę się że udało się wystartować i ukończyć dwa biegi w pełnym zdrowiu a z drugiej wiem, że nie na taki wynik liczyłam. Czy podjęłam słuszną decyzje, żeby pomimo wielu przeciwności wystartować? Tego nie wiem, natomiast wiem, że jeśli nie podjęłabym próby, ciągle zastanawiałabym się, co by było gdyby. Wiem również, że presja, którą sama na siebie narzuciłam po igrzyskach, jest ogromna, więc pozostało wrzucić na luz i znów zacząć się cieszyć bieganiem. Jak się domyślacie, nie jadę na halowe mistrzostwa Europy, więc dla mnie to już koniec sezonu halowego.
