O szczegółach sprawy Jakuba M. poinformował portal interia.pl. - Jakub M. nie okazał pracownikowi umowy, faktury czy jakiegokolwiek innego dokumentu, z których wynikałoby zobowiązanie spółki wobec innej spółki - poinformował Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. 32-letni były prezes Wisły Kraków, zdaniem prokuratury, nie miał uprawnień do reprezentowania spółki i rozporządzania jej mieniem wtedy, gdy fundusze z klubowego konta przelano na rachunek innej firmy.
Jakuba M. podejrzewa się także o podrobienie podpisu na jednej z umów oraz posługiwanie się fałszywym dokumentem. Choć początkowo "biznesmen" odpierał zarzuty, to ostatecznie przyznał się do winy i czeka na wyrok. Ten może byc dość surowy. Jakubowi M. grozi bowiem nawet 10 lat więzienia.