Finał Pucharu Polski miał być świętem, ale starciu Legii z Rakowem od samego początku towarzyszyły złe emocje, które sięgnęły zenitu po ostatnim rzucie karnym. Piłkarze Kosty Runjaicia ruszyli przez całe boisko w stronę kibiców, ale ze świętowania szybko wywiązała się istna bijatyka. Drużyna z Częstochowy poczuła się sprowokowana i zaczęła biec za legionistami, a w tym kotle na pierwszy plan wysunął się Mladenović, który uderzył kolejno Marcina Cebulę, Wiktora Długosza i Jeana Carlosa. Wszystko nagrały kamery, a temat bójki zdominował pomeczowy przekaz. Już na gorąco kolegę z zespołu krytykował m.in. Rafał Augustyniak, choć piłkarze Legii zwracali uwagę na fakt, że częstochowianie nie byli bez winy. Ostatecznie w czwartek Serb przeprosił pobitych rywali, a tego samego dnia zebrała się komisja dyscyplinarna. Zgodnie z przypuszczeniami, "piłkarz-bokser" został ukarany.
Filip Mladenović ukarany po bijatyce z piłkarzami Rakowa
- To precedens. Nie było jeszcze takiej sytuacji, bo mówimy tu o serii ciosów. Kara za takie zachowanie musi być dotkliwa. Pewne jest, że w tym sezonie Filip Mladenović już nie zagra - przekazał w rozmowie z WP SportoweFakty rzecznik dyscyplinarny PZPN, Adam Gilarski. Oznacza to, że obrońca zdobywcy Pucharu Polski opuści co najmniej cztery spotkania, ale na oficjalny werdykt wciąż należy poczekać. Niewykluczone, że kara będzie jeszcze bardziej bolesna, a ostateczna decyzja ma zostać ogłoszona w ciągu kilku dni.
Nieoficjalnie mówi się, że zawieszenie Serba potrwa minimum trzy miesiące. "Przegląd Sportowy" nieoficjalnie informuje też o karze finansowej. Mladenovicia nie uratowały tłumaczenia o zaczepkach i prowokacjach rywali. Co ciekawe, kontrakt 31-latka z Legią wygasa w czerwcu. W ostatnich tygodniach sporo mówiło się o jego odejściu, ale afera po finale Pucharu Polski może wpłynąć na zwrot akcji i przedłużenie umowy.