Górnik szturmuje europejskie puchary, ale w Zabrzu wiele zagadek
- Po pierwszej bramce już wszystko poszło fajnie – uśmiechał się pomocnik, który do Górnika jest wypożyczony do końca czerwca. I… nie zna swych dalszych losów. - Może wrócę do Częstochowy? O rozmowach na mój temat między klubami nie słyszałem, no bo w Górniku przecież nie ma ani prezesa, ani dyrektora… – dopowiadał.
Mało kto pamięta, że ten zawodnik jako nastolatek zaliczył występ w… fazie grupowej Ligi Mistrzów, w barwach Lazio! W kwalifikacjach Ligi Konferencji oraz Champions League łapał też minuty w barwach Rakowa. – A teraz zrobię wszystko, by prawo gry w pucharach zapewnić Górnikowi! – deklarował. – Byłaby to fajna sprawa, bo przecież kiedy w sierpniu dołączałem do drużyny, Górnik plasował się w okolicach miejsc spadkowych – przypominał.
Czyż w sobotę wykorzystał niefortunną interwencję obrońcy łodzian, Kamila Dankowskiego, który zgrał mu piłkę głową na pięknego woleja z 15 metrów. To było pierwsze z trzech bajeranckich trafień gospodarzy, dopiero ostatnie, autorstwa Filipe Nascimento, okazało się zupełnie banalnym „dopchnięciem” piłki do siatki z paru metrów. Była kibicowska euforia, ale w klubowych kuluarach – także atmosfera wielkiej niewiadomej.
Mglista przyszłość pomocnika Górnika. „Nie wiem, czy mamy taką opcję”
- Czy wystąpię w przyszłym sezonie w pucharach? I w jakim klubie? Nie wiem. Na razie gram po prostu po to, by się pokazać – Szymon Czyż podrapał się po głowie. A raczej po zszywanym łuku brwiowym, który tydzień wcześniej rozbił mu były (i przyszły?) kolega z Rakowa, Giannis Papanikolaou…
Jan Urban – nie ze swojej winy – też nie jest pomocny w odpowiedzi na pytanie o przyszłość Czyża. - Dziś nie stoimy przed dylematem: „bierzemy go lub nie bierzemy na kolejny sezon”, bo… nie wiem, czy w ogóle mamy taką opcję – tłumaczy szkoleniowiec zabrzański. - Mimo braku dyrektora sportowego dział skautingu działa, ale dziś zupełnie nie wiemy, kogo z obecnych – i obserwowanych przez nas w innych zespołach – graczy uda się zakontraktować…