Transfer Jakuba Błaszczykowskiego do Wisły Kraków już zimą byłby sporym wydarzeniem, ale obie strony skorzystałyby z pewnością na takim rozwiązaniu. Z informacji "Super Expressu" wynika, że do ewentualnego przejścia "Błaszcza" mogłoby dojść w styczniu. Pomocnik chce regularnie grać, by nie być pomijanym przy powołaniach do reprezentacji. Na razie ma z tym problem, ponieważ w VfL Wolfsburg szansę dostaje tylko od święta. Wisła z kolei znacząco by się wzmocniła. Skrzydłowy z pewnością nie wróciłby do Grodu Kraka po pieniądze - sam wielokrotnie pomagał klubowi. Wielokrotnie powtarzał, że chciałby zakończyć karierę w "Białej Gwieździe", dzięki której wypłynął na szerokie wody.
Informacja, która ukazała się na se.pl, odbiła się głośnym echem w całym kraju. Na konferencji prasowej z udziałem trenera Wisły jeden z dziennikarzy postanowił zapytać o to Macieja Stolarczyka. - Już jest i zaraz wejdzie przez drzwi - powiedział najpierw szkoleniowiec z uśmiechem na ustach. - Chciałbym mieć takiego zawodnika w zespole. To osoba bardzo mocno związana z Wisłą Kraków, a poza tym świetny piłkarz. Trudno mi się jednak do tego ustosunkować, To jest news z prasy, więc trudno mi coś więcej o tym mówić. Tak mogę to skomentować - dodał po chwili nieco enigmatycznie trener.
Jakub Błaszczykowski w koszulce drużyny z Reymonta biegał po ekstraklasowych boiskach w latach 2005-2007. Krakowianie mocno mu zaufali, sprowadzając nieznanego wówczas piłkarza z IV-ligowego KS Częstochowa za mniej więcej 70 tysięcy złotych. W 2007 roku ryzyko się opłaciło. "Biała Gwiazda" zarobiła na reprezentancie Polski około 3 miliony euro po transferze do Borussii Dortmund.
