"Klub Kokosa" to potoczne określenie dla grupy piłkarzy (pierwszym był Daniel Kokosiński, stąd taka nazwa), których niezadowolony Wojciechowski odsyła do treningów w innym, specjalnym trybie. Tym razem jednak do końca stracił cierpliwość i postanowił umieścić tam... całą drużynę! Upiekło się jedynie Tomaszowi Jodłowcowi (27 l.), który wyjechał na zgrupowanie reprezentacji Polski.
- Nie toleruję leserów, którzy tylko udają, że pracują. Zarobków zazdrościli im wszyscy w lidze, a oni zamiast walczyć o mistrzostwo Polski, przynoszą mi wstyd. Mieli za dobrze, ale nie doceniali tego. Teraz zobaczą, co stracili - mówił niedawno "Super Expressowi" Wojciechowski. I szybko wcielił te groźby w życie. Piłkarze, choć załamani (wielu z nich miało już zaplanowane wyjazdy), muszą dzień w dzień stawiać się w klubie. Wojciechowski postanowił, że jego zawodnicy będą pracować w trybie ośmiogodzinnym.
- We wtorek pierwsze zajęcia mieliśmy o godz. 10.00, potem piłkarze oczekiwali w budynku klubowym, a o 14.30 wybiegli na drugi trening - mówi "Super Expressowi" Jarosław Bako (48 l.), jeden z trenerów Polonii, odpowiedzialny między innymi za opiekę nad członkami "Klubu Kokosa". - Aż do odwołania będą pracowali po osiem godzin dziennie jak urzędnicy. Dotyczy to wszystkich zawodników. Nie da się ukryć, że swoją postawą w lidze zawiedli kibiców, dziennikarzy i prezesa. Dlaczego mieliby więc być nagrodzeni długimi urlopami? Dwa i pół miesiąca wolnego to zbyt długo dla piłkarzy. Według prawa pracy przysługuje im 30 dni urlopu w roku i na pewno go wykorzystają - wyjaśnia.
Poloniści mieli większość treningów odbywać na obiekcie w podwarszawskich Markach, ale Wojciechowski stwierdził, że nie chce, by deptali dopiero ukorzeniającą się trawę. Mają więc szukać w Warszawie innych miejsc do ćwiczeń. Pierwsze wczorajsze zajęcia odbyły się na bieżni biegowej nieopodal stadionu przy Konwiktorskiej.