Łódzki Klub Sportowy, który w poprzednim sezonie zajął w Ekstraklasie siódme miejsce, nie otrzymał licencji na sezon 2009/10. Najpierw apelację łodzian odrzuciła Komisja Odwoławcza PZPN, a teraz sprzeciw wobec wykonania decyzji odrzucił Wojewódzki Sąd Administracyjny. Skarga klubu na decyzję PZPN zostanie rozpatrzona, ale dopiero w sierpniu. W praktyce oznacza to, że ŁKS nie zagra w Ekstraklasie, ponieważ rozgrywki rozpoczną się bez tego klubu. Na tę chwilę w barażu wystąpi Cracovia. Zmierzy się z Koroną lub Podbeskidziem, w zależności od decyzji Trybunału Arbitrażowego w sprawie Widzewa Łódź.
- Jesteśmy na zgrupowaniu, przygotowujemy się do nowego sezonu, do gry w Ekstraklasie - mówi trener Grzegorz Wesołowski. - Piłkarze nie mają kontraktów, ja również jestem bez umowy. Czekaliśmy na ludzką, pozytywną decyzję sądu. No i się doczekaliśmy, ale nieprzyjemnych informacji.
Wesołowski chce przerwać obóz przygotowawczy i wraz z drużyną wrócić do domu.
- To jest dla nas jak grom z jasnego nieba. Cały czas działaliśmy tak, jakbyśmy mieli mieć licencję. Nie wiemy teraz, co zrobić. Czas chyba dać sobie spokój. Przyszłość klubu stoi pod znakiem zapytania. Więcej! Według mojej wiedzy ŁKS-u już nie będzie w ogóle! Proszę pana, 100 osób straci pracę. To nie ich wina, że jakiś baran na czas nie dostarczył jakiegoś papierka - denerwuje się Wesołowski, który ciągle ma cień nadziei na to, że ŁKS będzie grał w Ekstraklasie.
- Do 15 lipca ma zebrać się komisja PZPN ds. nagłych, która ma zdecydować o kształcie ligi. Jeszcze liczę na zdrowy rozsądek działaczy i sędziów. Będę się upierał, że to nie nasza wina, tylko jakiegoś jednego imbecyla - kończy wyraźnie zdenerwowany trener.