Fani poznańskiego zespołu przez cały sezon mogli pękać z dumy, że duński napastnik występuje akurat w ich drużynie. Był bowiem bardzo skuteczny, dzięki czemu ostatecznie sięgnął po koronę króla strzelców. Już wcześniej postanowił jednak, że swojego wygasającego kontraktu w stolicy Wielkopolski nie przedłuży i sprawdzi się w innym miejscu. I choć niektórzy wieszczyli, że snajpera może zgarnąć Legia Warszawa, to ten ostatecznie postanowił przeprowadzić się do innego kraju - nie wiadomo jeszcze, gdzie konkretnie.
Lewandowski pogrąży się w ogromnym smutku? Nadzieja prysła jak bańka mydlana
- Na pewno żal odejścia Gytkjaera, bo pokazał dużo w naszej Ekstraklasie. Trzeba przyznać, że Lech ma rękę do dobrych dziewiątek. Na przestrzeni kilku lat byli Lewandowski, Rudnevs, Teodorczyk, czy teraz Gytkjaer. To był zawodnik nie do utrzymania. Przy kończącym się kontrakcie, nie dało się tego uratować. Te propozycje, o których słyszymy, czyli milion euro za podpisanie kontraktu i dużo większe pieniądze niż miał w Lechu, choć był najlepiej zarabiającym piłkarzem w historii przy Bułgarskiej, sprawiały, że nikt nie dałby radę go zatrudnić. Plotki o Legii Warszawa były tylko plotkami, bo ich też nie byłoby stać w tej strukturze płacowej, by go przechwycić - jasno stwierdził ekspert programu "Super Sport", Piotr Koźmiński.
Lech Poznań z całą pewnością liczy, że drogą wspomnianych napastników będzie teraz w stanie podążyć Mikael Ishak. Szwedzki piłkarz ściągnięty z Norymbergi będzie miał za zadanie zastąpić Christiana Gytkjaera i sprawić, aby w sercach sympatyków "Kolejorza" nie panowała długo pustka po rozstaniu z Duńczykiem.