"Super Express": - Dlaczego tak pan się upiera przy sprowadzeniu napastnika?
Jacek Zieliński: - Musimy gonić Wisłę i Legię, więc nie mamy wyjścia: trzeba grać ofensywnie i strzelać bramki, żeby te straty odrobić. Na szczęście na zgrupowaniu w Turcji dołączy do nas napastnik, takie mam zapewnienie od władz klubu.
Przeczytaj koniecznie: Grzelak może odejść za darmo
- Kandydatami są Białorusin Witalij Rodionow, Słowak Jan Novak i Prejuce Nakoulma z Burkiny Faso. Który z nich jest najbliżej Lecha?
- O Rodionowie sporo wiem, rozmawiałem o nim długo z Krivcem, ale Białorusin kosztuje około 2 mln złotych. A za Novaka słowackie Koszyce chcą trzy razy tyle! Obaj pasowaliby do zespołu, ale wszystko zależy teraz od właścicieli Lecha. Z kolei, co do Nakoulmy z Górnika Łęczna, to też nie jesteśmy w stanie za niego zapłacić 1,5 mln złotych, zresztą żaden z klubów Ekstraklasy nie jest w stanie tyle dać. To dobry i perspektywiczny piłkarz, ale żądane pieniądze są zdecydowanie za duże.
Patrz też: Peszko gra o podwyżkę
- Gdyby udało się sprzedać zimą Semira Stilicia, to pewnie teraz nie brakowałoby pół miliona euro na Rodionowa?
- Pewnie tak. Chociaż ja się cieszę, że Semir został u nas, bo ciężko pracuje i dobrze prezentuje się w sparingach.
- A znajdzie się dla niego miejsce w składzie, skoro ściągnęliście Krivca?
- Nie będzie z tym problemu. Już w pięciu meczach sparingowych grali razem i było dobrze. W ostatnich meczach Semir występował jako cofnięty napastnik za Robertem Lewandowskim.