Jankowski wychował się na warszawskiej Woli, przy ulicy Karolkowej. Od dzieciństwa kibicował Legii, często chodził na jej mecze. W Wielką Sobotę na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej nie zabraknie jego znajomych.
- Od pewnego czasu mam z nimi gorącą linię - śmieje się w rozmowie z "Super Expressem" Jankowski. - Jest trochę żartów, ale jeszcze nigdy nie usłyszałem: "Maciek, nie strzelaj Legii, bo musi zostać mistrzem". Wręcz przeciwnie: życzą mi świetnego występu i gola. Pod warunkiem że... Legia strzeli o jednego więcej.
Nie wygrali od miesiąca
Podopieczni Macieja Skorży nie wygrali w lidze od miesiąca, ale zdaniem Jankowskiego będą faworytami sobotniego meczu.
- To świetna drużyna, ale my się nie przestraszymy - zapowiada Jankowski. - Walczymy o zwycięstwo. Nikt w naszej szatni nie ukrywa, jakie mamy oczekiwania: idziemy na mistrza! Stanęliśmy przed taką szansą, że grzechem byłoby nie spróbować. Ale nie uwierzyłbym, gdyby przed sezonem ktoś mi powiedział, że mecz Legia - Ruch może decydować o mistrzostwie Polski.
O EURO na razie nie myśli
Jankowski spróbuje popsuć Legii święta. Tym bardziej że walczy nie tylko o wygranie ligi, ale także o powołanie do reprezentacji. Sobotni mecz będzie oglądał selekcjoner Franciszek Smuda (64 l.).
- Marzycielem nie jestem i na razie o EURO nie myślę. Na razie moim celem jest to, byśmy w Chorzowie mieli mistrza - podsumowuje Jankowski.