- Z tygodnia na tydzień nasza gra wygląda coraz lepiej. Wrócili do nas zawodnicy z Euro 2016, ich forma rośnie i dzięki temu będziemy lepsi. Jak chcę grać? Zależy mi na płynnej grze. Nie chcę, byśmy posyłali długie piłki na napastnika i liczyli na szczęście. Przede wszystkim sprzedaliśmy Dudę, Guilherme ma kontuzje. Potrzebujemy wzmocnień. Niestety, rynek transferowy jest trudny - mówił przed sobotnim spotkaniem szkoleniowiec Legii Warszawa. Niestety gra mistrzów Polski od początku rywalizacji ze Śląskiem Wrocław nie wyglądała najlepiej. Sprzedaż Ondreja Dudy do Herty Berlin oraz kontuzja Guilherme spowodowały, że brakowało jakości w rozegraniu. Wprawdzie Thibault Moulin próbował brać ciężar gry na własne barki, raz po raz posyłał długie piłki do kolegów, ale nie o to chodzi przecież Besnikowi Hasiemu, który bardzo przeżywał losy meczu na ławce trenerskiej.
Zdecydowanie więcej z gry miał Śląsk Wrocław, którego piłkarze mądrze rozgrywali piłkę, często wymieniali ją między sobą i stwarzali zagrożenie pod bramką Arkadiusza Malarza. Jedyną dobrą okazję do strzelenia gola Legia miała w 18. minucie za sprawą Aleksandara Prijovicia, który odważnym rajdem wbiegł w pole karne z lewej strony, lecz piłka po jego strzale minęła prawy słupek. Mistrzowie Polski próbowali, lecz bili głową w mur, a zespół z Dolnego Śląska mógł objąć prowadzenie. Na strzał z dystansu zdecydował się Filipe Goncalves, ale futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Tuż przed przerwą z powodu kontuzji murawę opuścił Adam Hlousek, którego zastąpił Tomasz Brzyski.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. To drużyna z Wrocławia była stroną przeważającą przy Łazienkowskiej. Jednak w 64. minucie podopieczni albańskiego szkoleniowca powinni wyjść na prowadzenie. Kasper Hamalainen prostopadłym podaniem szukał w polu karnym Nemanji Nikolicia, piłkę po odbicu od obrońców Śląska przejął Prijović, zagrał ją do Węgra, ale lekkie uderzenie złapał Mariusz Pawełek. Cztery minuty później na wysokości zadania stanął Malarz, który obronił mocne uderzenie Alvarinho. W końcowej fazie spotkania legioniści rzucili się do ataku, aby za wszelką cenę strzelić zwycięskiego gola, lecz nie wiele brakowało, a sami by go stracili. Uderzenie Kamila Bilińskiego obronił golkiper gospodarzy, a chwilę później Michał Pazdan wybił piłkę zmierzającą do bramki po strzale Ryoty Morioki. Ostatecznie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, z którego żadna ze stron na pewno nie będzie zadowolona.
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 0:0 (0:0)
Żółte kartki: Bartosz Bereszyński, Adam Kokoszka
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Bartosz Bereszyński, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hlousek (45. Tomasz Brzyski) - Michał Kopczyński, Tomasz Jodłowiec, Thibault Moulin (58. Michał Kucharczyk) - Kasper Hamalainen (73. Jakub Kosecki) - Aleksandar Prijović, Nemanja Nikolić
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Lasha Dwali - Alvaro Gomes, Filipe Goncalves, Adam Kokoszka, Łukasz Madej (76.Peter Grajciar) - Ryota Morioka - Mariusz Idzik (46. Kamil Biliński)