"Super Express": - Dał pan już na mszę św. w intencji utrzymania Podbeskidzia w lidze?
Leszek Ojrzyński: - Nie, ale z całym zespołem uczestniczyłem w nabożeństwie. Najpierw biskup poświęcił nam nowe szatnie, a potem z drużyną modliliśmy się o zdrowie i udane mecze. Po cichu liczę, że choć Pan Bóg ma na głowie zdecydowanie ważniejsze sprawy niż piłka nożna i Podbeskidzie, to może znajdzie chwilę i spojrzy na nas łaskawie. Wierzę, że lubi Górali. Bez Jego opieki w każdej dziedzinie życia człowiek ma pod górkę. Cieszę się, że żadnego z chłopaków nie musiałem namawiać, żeby poszli ze mną do kościoła.
Cracovia - skład na rundę wiosenną. Prognozy - RUSZA EKSTRAKLASA
-Działacze ogłosili, że za awans do grupy mistrzowskiej drużyna otrzyma milion złotych do podziału. A ile piłkarze zainkasują za utrzymanie?
- Chyba trochę mniej... Nie wiem, mnie to nie interesuje. Dla mnie liczy się zwycięstwo. Powtarzam chłopakom, że grają dla kibiców, rodzin, własnych ambicji, a nie dla kasy. Z tych, którzy najpierw sprawdzają stan konta, a nie tabelę i terminarz, nic nie będzie.