Faworytem jawili się gospodarze, przemawiał za nim i atut własnego boiska, i lepszy o osiem punktów dorobek z sezonu zasadniczego, wreszcie także bilans bezpośrednich starć z „Czarnymi koszulami” (4:1 i 0:0). Barażowa rywalizacja zazwyczaj niewiele ma jednak wspólnego z przewidywaniami ekspertów, a czasem – i z boiskową logiką.
I tak właśnie zaczęło się starcie w Płocku. Już pierwsza ofensywna akcja „polonistów” przyniosła im otwarcie wyniku. Centra Bartłomieja Poczobuta była tak precyzyjna – „na nosek” w terminologii futbolowej – że Dani Vega, przecież niegrzeszący wzrostem – głową mógł bez problemu skierować piłkę do siatki gospodarzy.
Wydawało się, że słowa Mariusza Pawlaka zapowiadające ten bój, okażą się prorocze. - Chłopcy czekali na te baraże. Zagrają najlepszy mecz w tym roku. Na pewno stać ich na to, żeby zrobić dużą niespodziankę – zapowiadał szkoleniowiec Polonii. I ów zimny prysznic, zafundowany gospodarzom na samym początku, rzeczywiście mocno ostudził emocje buzujące w ekipie „nafciarzy”.
Z prób konstruowania akcji ofensywnych niewiele wiślakom wychodziło. W takich sytuacjach atutem okazują się zazwyczaj stałe fragmenty gry. Płocczanie potrzebowali ich pięciu, by wreszcie znaleźć sposób na defensywę gości. I w końcu – pół godziny po stracie bramki – udało się odrobić stratę: kapitalną główką popisał się Andrias Edmundsson, reprezentant Wysp Owczych w szeregach gospodarzy.
Druga część gry zaczęła się od dobrej okazji Wisły, zmarnowanej jednak przez Jime (nie zdołał dograć piłki do lepiej ustawionego Łukasza Sekulskiego). Potem swoje okazje – dwa kapitalne strzały Krzysztofa Kotona z dystansu – mieli goście. Jeden był minimalnie niecelny, przy drugim świetnie zareagował między słupkami Bartłomiej Gradecki.
Jak uderzać z dystansu, pokazał hiszpański czarodziej w barwach Wisły. Dani Pacheco dość niespodziewanie „odpuszczony” został przez Górnika Zabrze. W czwartkowy wieczór potwierdził dobitnie, że klasy starcza mu na (ekstra)klasę. To była 90. minuta gry, 20. metr od bramki, i strzał w samo okienko warszawskiej bramki!
Wisła wygrała więc 2:1 i już szykować się może do niedzielnego finału baraży, znów na własnym stadionie. Rywala pozna jeszcze w czwartkowy wieczór. Na relację z meczu Wisła Kraków – Miedź Legnica zapraszamy na sport.se.pl. Polonia zaś z marzeniami o powrocie do elity (wypadła z niej latem 2013, gdy nie dostała licencji na ekstraklasę) musi poczekać jeszcze co najmniej rok.
Baraże o ekstraklasę – półfinał
Wisła Płock – Polonia Warszawa
0:1 Vega 4. min, 1:1 Edmundsson 34. min, 2:1 Pacheco 90. min (wolny)
Sędziował: Piotr Lasyk.
Wisła: Gradecki – Haglind-Sangre, Mijusković Ż, Edmundsson – Kuczko Ż, Pacheco, Kun (90+1. Pomorski), Nastić Ż (75. Custović) – Jime (90+1 Szymański), Salvador Ż (58. Al-Hamawi) – Sekulski (90+1 Bosnjak)
Polonia: Kuchta – Terpiłowski, Szur, Kołodziejski Ż, Hoxhallari – Poczobut – Vega (83. Predenkiewicz), Wojciechowski (90+2. Olszewski), Koton (90+2. Śpiewak), Durmus (90+2. Grudniewski) – Zjawiński
