Polacek, choć wyglądem bardziej przypomina komandosa niż religijnego ascetę, to uprzejmy, sympatyczny i zawsze uśmiechnięty człowiek. - Staram się w życiu codziennym postępować zgodnie z przykazaniami. Szanuję ludzi - twierdzi i dodaje, że jest praktykującym katolikiem. I chociaż wiara to sprawa bardziej ducha niż ciała, Polacek zdecydował się na niecodzienne przyozdobienie pleców. - Wzór mam od pół roku. Akurat ten wizerunek Syna Bożego z Rio zobaczyłem na zdjęciu i od razu stał się moim marzeniem, tak jak moim marzeniem jest pojechać do Brazylii i na własne oczy zobaczyć oryginał. Oprócz tego mam jeszcze na ręku pięć aniołów. Podobnie jak Pan Jezus mają mnie strzec, dodawać wiary i otuchy. Pod figurą Pana Jezusa jest stadion. Tatuaż wzorowałem na słynnej Maracanie. Jest jeszcze nieskończony. Będzie dorobiona bramka i piłka - opowiada piłkarz.
Słowak bardzo się zdziwił, gdy identyczny posąg Jezusa Odkupiciela, jak ten stojący w Rio, zobaczył w polskim Świebodzinie. - Kiedy z rodziną jechaliśmy nad morze, to z drogi zobaczyliśmy figurę Pana Jezusa, taką samą, jak ta z moich pleców. Od razu zrobiłem zdjęcie - wyjaśnia Martin.
Już dziś przed Zagłębiem bardzo ciężki test. "Miedziowi" podejmą Legię Warszawa. - Już w pierwszym meczu w Lubinie (1:2) zabrakło nam trochę szczęścia, żeby odebrać im punkty. Wierzę, że teraz z Bożą pomocą nam się to uda - kończy Polacek.