Nie jestem debeściakiem

2008-02-17 23:34

Dziesięć punktów przewagi nad Legią Warszawa, trzech nowych, znakomitych piłkarzy w kadrze. Trener Wisły Maciej Skorża (36 l.) może podchodzić z uśmiechem do walki o mistrzostwo Polski.

"Super Express": - Jest pan zadowolony z transferów?

Maciej Skorża: - Tak. Choć nie udało się... (Skorża ma zapewne na myśli odejście Kamila Kosowskiego, ale głośno tego nie mówi - red.). Zresztą nie będę narzekał. Junior Diaz, Wojciech Łobodziński i Radosław Matusiak to znakomici piłkarze.

- Przyjście którego z nich ucieszyło pana najbardziej?

- Wszystkich. Każdy z nich jest obecnie na innym etapie przygotowań. Najlepiej prezentuje się Łobodziński - grał regularnie i to widać na boisku. Radek w ubiegłym sezonie występował sporadycznie i trochę potrwa, zanim wróci do swojej optymalnej dyspozycji.To samo dotyczy Diaza. Ale to bardzo dobry zawodnik - typowy lewy obrońca.

- Jak daleko od Wisły są Łukasz Garguła i Jacek Krzynówek?

- Nie chcę się na ten temat wypowiadać. Jak dojdą, będę się cieszył.

- Stresuje się pan, trenując najdroższych zawodników w Polsce?

- Na treningach muszą swoje zrobić. Pracują jak wszyscy, nie może być taryfy ulgowej. Oczywiście doceniam, że są to najlepsi i najdrożsi zawodnicy w kraju, ale nie paraliżuje mnie to w najmniejszym stopniu.

- W tabeli macie dziesięć punktów przewagi nad Legią Warszawa. Niektórzy już koronowali Wisłę...

- Wystarczająco długo pracuję w tym zawodzie, by wiedzieć, że piłka uczy pokory. Byłbym skończonym idiotą, gdybym powiedział piłkarzom: mamy mistrza Polski i teraz czekamy na losowanie Ligi Mistrzów.

- Czyli dopuszcza pan myśl, że możecie nie zdobyć mistrza Polski?

- Nie układam w głowie scenariuszy typu: już jestem mistrzem, lub - nie będę mistrzem. Interesuje mnie najbliższy mecz i zwycięstwo. Na tym się koncentruję.

- Obawia się pan porównań do byłego trenera Wisły, Henryka Kasperczaka?

- Przychodząc do Krakowa, powiedziałem, że każdy trener, który tu przyjdzie, musi zmierzyć się z legendą trenera Kasperczaka. Ja nie lubię takich porównań... Choć gdzieś w Internecie wyczytałem, że od chwili jego odejścia z Wisły jestem najdłużej pracującym tu szkoleniowcem.

- Jednak pojawiają się głosy, że on dawał piłkarzy do reprezentacji, a pan dostaje reprezentantów.

- Proszę zobaczyć, jakich Wisła miała reprezentantów, gdy tu przychodziłem. A jak wygląda to teraz.

- Mówi się o panu najzdolniejszy trener młodego pokolenia. Czeka pan na tekst typu: "Skorża na selekcjonera"?

- Gdyby z jakichś powodów nie mógł pracować Leo Beenhakker, to obecnie jedynym szkoleniowcem, jaki mógłby go zastąpić na tym stanowisku, jest Kasperczak. Oczywiście, że dla mnie taka praca byłaby zaszczytem, ale w tej chwili moje plany są inne.

- Nie jest pan za skromny. Kiedy usłyszymy: Skorża to debeściak?

- (śmiech) To nie w moim stylu. Nie jestem typem człowieka, który stawia się na piedestale. To nie leży w mojej naturze - bycie debeściakiem.

- Oceniając pół roku pracy w Krakowie, myśli pan niekiedy: widzisz, wszystko idzie super, a obawiałeś się tu przychodzić.

- To nie był strach. Może kiedyś, jak nie będę już tu pracował, to siądę z lampką wina przed telewizorem i oglądając stare mecze Wisły, pomyślę, ile to było nerwów (śmiech). A poważnie - to, co było jesienią jest niczym w porównaniu z tym, co nas dopiero czeka. Teraz zacznie się zabawa. Bo nie my gonimy, ale nas gonią, i nie tylko Legia.

Najnowsze