„Super Express”: - Rok 2024 dobiega końca. Jak go pan zapamięta?
Nene (pomocnik Jagiellonii): - Wyjątkowo. W końcu zdobyłem w nim tytuł, zadebiutowałem w fazie zasadniczej europejskich pucharów. To wszystko, co działo się wokół mnie i Jagiellonii w ostatnich miesiącach było czymś niesamowitym.
- Czy po ostatnim meczu z Olimpiją Lublana w Lidze Konferencji było poczucie niedosytu?
- Oczywiście, w końcu nie wygraliśmy, a w konsekwencji wypadliśmy poza pierwszą ósemkę Ligi Konferencji. Chcę jednak podkreślić raz jeszcze, patrząc na to, czego dokonaliśmy już z dalszej perspektywy może pojawić się tylko jedno słowo - duma. Myślę, że kibice mogą być dumni z tej drużyny, bo w kończącym się roku daliśmy im mnóstwo powodów do satysfakcji.
- Który moment zapadnie w pana pamięci najbardziej?
- Trochę ich było. Z pewnością mecz z Wartą Poznań i feta mistrzowska po nim. Takich chwil się nie zapomina i one pozostaną ze mną do końca życia. Do tego wygrana z Molde jest i będzie czymś niezwykłym. Podobnie jak występ na legendarnym Johan Crujff Arena w Amsterdamie i mecze przeciwko Ajaksowi.
Marc Gual ma kiwkę jak...? Gwiazdor Legii został porównany do byłego króla strzelców, słusznie?
- To był wyjątkowy rok. W końcu zdobyłem w nim tytuł, zadebiutowałem w fazie zasadniczej europejskich pucharów. To wszystko, co działo się wokół mnie i Jagiellonii w ostatnich miesiącach było czymś niesamowitym. Wspólnie z moją partnerką spodziewamy się dziecka i to będzie coś wyjątkowego. Na pewno spora zmiana w naszym życiu, ale także duża radość - mówi Nene, pomocnik Jagiellonii w rozmowie z Super Expressem.
- Trener Adrian Siemieniec wielokrotnie powtarzał, że zdaliście w rundzie jesiennej egzamin przy tak katorżniczym terminarzu. Co pan na to?
- 32 mecze w jednej rundzie to potężna dawka spotkań. W końcówce trochę nam już brakowało sił, ale mimo wszystko możemy być zadowoleni. W lidze ciągle liczymy się w walce o najwyższe cele, jesteśmy w ćwierćfinale Pucharu Polski, gramy dalej w Lidze Konferencji. Wydaje mi się, że wszystkiego tego uczyliśmy się w trakcie rozgrywek, z każdym kolejnym meczem. Być może niektóre nasze spotkania nie przebiegały tak widowiskowo, jak w ubiegłym sezonie, ale możemy być zadowoleni z liczby zdobytych punktów. Chociaż oczywiście, zawsze mogło być ich więcej.
- Jak pan oceni kończący się rok?
- Myślę, że mogę mieć drobny niedosyt związany z jesienią, kiedy przez kilka tygodni zmagałem się z kontuzją. Na szczęście szybko udało się uporać z problemem. Przed nami jeszcze mecze wiosną i chcemy, podobnie jak to miało miejsce w poprzednim sezonie, znowu zrobić coś dużego.
- Sukcesy zawodowe zbiegły się z sukcesami osobistymi, o czym niedawno pochwalił się pan w mediach społecznościowych. Szykują się spore zmiany w pana życiu?
- To prawda. Moją partnerka spodziewa się dziecka. To będzie coś wyjątkowego. Na pewno przed nami spora zmiana w życiu, ale także duża radość.
To tym napędza się Krzysztof Piątek w Turcji. Padły słowa o ogromnym apetycie reprezentanta Polski