Erik Janża

i

Autor: Cyfrasport Erik Janża

Święta ligowców

Kapitan Górnika opowiedział o słoweńskich tradycjach świątecznych. I przypomniał prezent, który sprawił mu najwięcej frajdy

2024-12-25 10:05

W ubiegłym roku ligowcy kopali piłkę aż do 18 grudnia, nie było więc specjalnie wiele czasu na przygotowanie się do Świąt Bożego Narodzenia. W obecnym sezonie jesienne granie zakończyło się dziesięć dni wcześniej. Bardzo ucieszyło to między innymi Erika Janżę. Z kapitanem Górnika, od ponad pięciu lat mieszkającym w Polsce, porozmawialiśmy o świętach w jego ojczyźnie.

- Strasznie dawno nie byliśmy w domu! Po raz ostatni wpadliśmy tam na dziesięć dni w trakcie mojego urlopu po EURO - przypomina Janża, który podczas mistrzowskiego turnieju miał swoje „pięć minut”: zdobył fantastyczną bramkę na wagę remisu w spotkaniu z Danią.

Janża okres świąteczno-noworoczny spędzi w Murskiej Sobocie, gdzie się urodził i zaczynał kopać piłkę w tamtejszym klubie ND Mura 05. - Nie mamy zwyczaju w tym okresie lecieć na drugi koniec świata. Zawsze staramy się, by ten czas miał rodzinny charakter. Święta spędzamy albo u nas, albo u moich rodziców, mieszkających niedaleko Murskiej Soboty – tłumaczy kapitan zabrzan.

Kapitan Górnika opowiedział o słoweńskich tradycjach świątecznych

W jego rodzinie najważniejszym dniem jest Wigilia. - Najpierw idziemy do kościoła, potem zasiadamy do wspólnej kolacji – mówi. I zaznacza, że w słoweńskiej tradycji nie ma konkretnych potraw, przypisanych do tego szczególnego dnia. - Mama, a to właśnie ona przygotowuje dania, właściwie gotuje wszystko: i mięso, i ryby, i kalmary. I wszystko, co zrobi, smakuje fantastycznie! - podkreśla Erik Janża.

Przyznaje też, że dla siebie zamawia u mamy jedną konkretną potrawę. - Ze składników jest trochę podobna do polskich klusek – opisuje. - Są ziemniaki i mąka, tyle że nie robi się z tego kulek, ale przyrządza w formie puree. A na górę kładzie się śmietaną i smażoną cebulkę. Pycha! - uśmiecha się szeroko Słoweniec.

Erik Janża przypomniał prezent świąteczny, który w dzieciństwie sprawił mu najwięcej frajdy

Janżę, który dziś sam przygotowuje świąteczne podarki pod choinkę dla dwójki swych synów, zapytaliśmy też o prezent z przeszłości, który jemu sprawił największą frajdę. - Picado. Znaczy dart – wypalił w zasadzie bez namysłu. - Uwielbialiśmy grać w szkole w darta, ale w domu go nie miałem. Radość była ogromna, gdy go dostałem!

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze