Arkadiusz Milik coraz bliższy powrotu na boisko
Kilka dni temu dyrektor sportowy Juventusu Cristiano Giuntoli przekazał, że Polak lada chwila wróci do treningów z drużyną. „La Gazzetta dello Sport” jest jeszcze bardziej optymistyczna: wieszczy udział Arkadiusza Milika w turnieju o Superpuchar Włoch, który rozegrany zostanie u progu Nowego Roku w Rijadzie (3 stycznia „Stara Dama” zagra w półfinale z AC Milan). To jednak mało prawdopodobne: według innych źródeł, polski napastnik nie poleci do Arabii Saudyjskiej, ćwiczyć będzie indywidualnie w ośrodku treningowym Continassa.
- Nic na siłę; czasem lepiej wrócić tydzień za późno niż dzień za wcześnie. Sporo się w tym roku wycierpiał, bo przecież w trakcie rekonwalescencji potrzebny okazał się jeszcze jeden zabieg – przypomina w rozmowie z „Super Expressem” Łukasz Milik, dyrektor Górnika Zabrze. - Z drugiej strony Arek ma górnicze korzenie – bo przecież grał w górniczych klubach: Rozwoju i Górnika. I ma górniczy charakter. Jest twardy, walczy do końca, nie sposób go złamać! - kreśli obraz swego brata.
Łukasz Milik jednej rzeczy dotyczącej brata jest pewien
Pół roku temu z jego ust po raz pierwszy padła zapowiedź dotycząca możliwości powrotu Arkadiusza Milika w szeregi klubu z Roosevelta. Nic dziwnego, że od czasu do czasu tamte słowa powracają w kolejnych rozmowach z dyrektorem Górnika.
- Arek wciąż ma ważny kontrakt w Juventusie (do czerwca 2026 – dop. aut.). I wciąż jeszcze ma swoje marzenia; wciąż jeszcze się czuje na tyle mocny, by próbować nowych wyzwań – zaznacza Łukasz Milik. Nie wycofuje się jednak ze słów z lipca tego roku.
- Jesteśmy w stałym kontakcie, bo Arek pilnie śledzi Górnika i mocno mu kibicuje – mówi. - A kiedy ponownie założy jego koszulkę? Może za trzy, może za cztery lata – zastanawia się głośno. Jest jednak pewien, że scenariusz ów prędzej czy później zostanie wcielony w życie.
- W którymś momencie powie: „Jestem gotowy, by wrócić do Polski” – dodaje. I odwołuje się do historii innego zabrzanina. - Lukas Podolski też ileś lat się do nas „przymierzał”. I w końcu dotarł. Tak samo będzie z Arkiem! - zapewnia na koniec.