Piłkarze Cracovii skoczyli sobie do gardeł. Awantura po meczu z Widzewem

2011-10-31 9:57

Przez godzinę grali w Łodzi z przewagą jednego zawodnika, ale znów pokazali, że są beznadziejnie słabi. Na dodatek kończyli mecz z Widzewem w ósemkę po kolejnych głupich kartkach. Na tym nie koniec. Po meczu piłkarze Cracovii byli tak sfrustrowani, że skoczyli sobie do gardeł! I to na oczach zaskoczonych dziennikarzy.

W poprzednim sezonie "Pasy" miały po 12 kolejkach zaledwie 4 punkty. Teraz jest tylko troszkę lepiej - 6 "oczek". Na dodatek w kolejnych meczach dają pokaz chaotycznej gry i bezradności. Tym razem stracili głupią bramkę już w 9. minucie (bramkarz Wojciech Kaczmarek zderzył się z obrońcą).

Od 14. minuty goście grali w przewadze po czerwonej kartce Ukaha. Ale nawet w tak komfortowej sytuacji prezentowali się beznadziejnie. Marzenia o punktach prysły w końcówce, kiedy za drugie żółte kartki z boiska wylecieli kolejno Kosanović (72. min), Bartczak i Puzigaca (obaj w ostatnich minutach).

Kahlona i Kaczmarka trzeba było rozdzielać

- Sędzia wykartkował nas w sposób brutalny. Żal i rozgoryczenie po takim meczu - narzekał Mateusz Bartczak i trzeba przyznać, że on drugą kartkę dostał niesłusznie.

Po meczu piłkarze "Pasów" byli wściekli. Do tego stopnia, że w szatni doszło do wielkiej szarpaniny, w której prym wiedli Tamir Kahlon i Wojciech Kaczmarek. Dwaj gracze skoczyli sobie do gardeł i trzeba było ich rozdzielać.

- Wyjaśnialiśmy sobie różne sprawy. Byłoby dziwne, gdybyśmy po takim meczu spokojnie rozjechali się do domów - bagatelizował incydent Kosanović.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze