- W Szczecinie czuję się bardzo dobrze - mówi "Super Expressowi" Wdowczyk. - Pogoń po niezbyt dobrych doświadczeniach z prezesami z zewnątrz, jak Bekdas, Gondor czy Ptak, ma teraz właścicieli ze Szczecina, którzy budują klub na solidnych podstawach, żeby był wielki.
Zobacz również: Finał Pucharu Hiszpanii. Real Madryt - Barcelona. Kiedy mecz? Gdzie zostanie rozegrany?
- Jak wielki?
- Na razie chcemy, żeby każdy z trzech sezonów skończyć w pierwszej ósemce ligi. Pogoń nie jest jeszcze gotowa na start w pucharach, ale jeśli nadarzy się taka okazja, wynikająca z miejsca w tabeli, to będziemy chcieli ją wykorzystać. Tylko nowe wyzwania sprawiają, że drużyna się rozwija. A ja jestem człowiekiem ambitnym.
- Zwycięstwem w Gdańsku z Lechią narobiliście kibicom wielkiego apetytu przed meczem z Lechem...
- Paradoksalnie zagraliśmy jeden ze słabszych meczów. Ważne, że potrafiliśmy zadać decydujący cios, grając w osłabieniu, bo wpajam piłkarzom, że nawet wówczas gramy o zwycięstwo.
- Lech na własne życzenie pozbył się Rafała Murawskiego. To osłabienie?
- Tak, ale to problem Lecha, my mamy swoje. Za kartki wypadło nam dwóch obrońców: Dąbrowski i Frączczak. Za tego drugiego szansę dostanie najprawdopodobniej młody Sebastian Rudol.
- A jak wygląda współpraca z Patrykiem Małeckim, który podobno do aniołków nie należy?
- To sielanka. Pracuje na treningach, ucinamy sobie miłe pogawędki. Przed jego przyjściem do Pogoni rozmawialiśmy kilka razy, powiedzieliśmy sobie, jak widzimy jego dalszą karierę i mieliśmy podobne zdanie. Dążymy do tego, żeby grał jak najlepiej w Pogoni i wrócił do reprezentacji, bo potencjał ma wielki. Dziwię się, gdy słyszę o nim złe opinie.
- Trochę grzechów i kar już miał na sumieniu.
- Z ludźmi trzeba umieć żyć. Patryk dla mnie jako człowiek jest wyrazisty. Jeśli coś leży mu na sercu, to powie wprost, a nie szepce za plecami. Ja też byłem krnąbrny za młodu, przez to ominął mnie udział w mistrzostwach świata w Meksyku. Powiedziałem kilka zdań dziennikarzowi o tym, co mi się nie podobało na zgrupowaniu kadry przed mistrzostwami, i trener Piechniczek mnie nie zabrał. Może dzięki temu lepiej rozumiem Małeckiego. Jeśli tkwi w nim diabełek, to mam nadzieję, że ujawni się tylko na boisku.