- Nic nie mogę komentować. Robię swoje - powiedział "Super Expressowi" Cani po treningu z młodzieżową drużyną Polonii. Piłkarz nie sprawiał wrażenia załamanego swoją sytuacją. Był uśmiechnięty i wyluzowany.
- Edgar przesadził. Najpierw zostawił chłopaków w kłopotach i przez kilka miesięcy nie pojawiał się w klubie. A teraz myślał, że jest wielką gwiazdą i naskoczył na Brzyskiego. Wszyscy mają go dosyć i czekają, by jak najszybciej odszedł - zdradza nam osoba dobrze znająca realia panujące w klubie z Konwiktorskiej (ale anonimowo, bo właściciel Polonii Ireneusz Król wydał wszystkim w klubie zakaz komentowania tego zajścia).
Do awantury doszło w 90. minucie meczu w Bełchatowie (0:5). Faulowany Cani sam chciał wykonywać rzut karny, jednak Tomasz Brzyski (30 l.) mu na to nie pozwolił, bo to on był przez trenera wyznaczony do strzelania jedenastki.
Strzelił sam i spudłował, co wywołało wściekłość Albańczyka. Podobno w szatni był dalszy ciąg awantury. Ale o tym nikt w Polonii nie chce mówić. Wersja oficjalna: "Nic się nie stało".