Zagłębie Lubin, stadion, stadion Zagłębia Lubin

i

Autor: Cyfra Sport Stadion Zagłębia Lubin

Prezes Zagłębia Lubin GROZIŁ dziennikarzowi?! "Mnie to g***o interesuje"

2019-07-03 10:03

Wszystko zaczęło się od komentarzy anonimowego internauty. Na portalu e-legnickie.pl postanowił on uderzyć w prezesa ekstraklasowego Zagłębia Lubin. Szef klubu z Dolnego Śląska chciał zainterweniować, ale zrobił to w najgorszy możliwy sposób. Zadzwonił do dziennikarza portalu i zaczął mu ubliżać. Problem Mateusza Dróżdża polegał na tym, że przedstawiciel mediów wszystko nagrał.

Pod jednym z tekstów na portalu e-legnickie.pl pojawił się komentarz użytkownika o nicku "Antykibic". "A czemu prezes do zdjecia nie zapozowal ze swoim nowym nabytkiem? Zapewne jak co czwartek wyklada w swojej pisowskiej szkolce w Warszawie (pis. oryg.)" - czytamy we wpisie. Wspomniany przez internautę prezes to Mateusz Dróżdż, szef Zagłębia Lubin. Gdy zobaczył on ten komentarz, zadzwonił do dziennikarza Zbigniewa Jakubowskiego. W niewybrednych słowach ocenił treść, a jak się później okazało redaktor całą rozmowę nagrywał. - Mnie to g***o interesuje... Macie godzinę na usunięcie komentarzy pod artykułem poprzednim i ostatnim. W przeciwnym razie kieruję przeciwko panu akt oskarżenia. Mamy na pana mocne papiery - mówił do słuchawki Dróżdż.

Obaj panowie odnieśli się do zamieszania za pośrednictwem portalu sportowefakty.wp.pl. - Szef klubu zadzwonił i mi wygarnął. Chętnie przyjąłbym krytykę, gdyby dotyczyła artykułu, ale tu przecież chodziło o komentarze internautów. Nie usuwaliśmy ich. Odpisaliśmy prezesowi, że nie spełniają wymogów naruszających jego dobra osobiste. Jeśli chciałby dochodzić swoich praw, niech wystąpi do policji lub prokuratury o ustalenie numerów IP użytkowników i skieruje sprawę do zbadania przez instytucje do tego przeznaczone - skomentował Jakubowski.

Mateusz Dróżdż z kolei nie zamierzał się wybielać w mediach. Przyznał szczerze, że do takiej rozmowy doszło, choć żałuje własnej wypowiedzi. - Pod wpływem emocji powiedziałem słowa, których nie powinienem wypowiedzieć - stwierdził. - Prosiłem o usunięcie komentarza dotyczącego mojego pracodawcy i usłyszałem, że w nim nie ma zniesławienia. To przyzwolenie, żeby obrażano dalej. Nie powinienem jednak do dziennikarza powiedzieć zacytowanych przez portal słów, ale nigdy nie będzie mojej zgody na to, aby obrażano moją rodzinę, bliskie osoby, czy też pracodawcę, który nie jest związany ani z piłką nożną, ani polityką - dodał po chwili.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze