Lech traci do prowadzącego w tabeli Śląska aż 9 punktów. Ale Kriwiec jest przekonany, że "Kolejorz" włączy się do walki o tytuł. - Jeszcze dużo meczów do końca sezonu. Jeśli wyeliminujemy błędy z jesieni i będziemy mieli trochę szczęścia, to wszystko będzie możliwe.
O jakich błędach myśli Białorusin? Jego zdaniem Lech jesienią nie zawsze był zespołem.
- Powinniśmy bardziej postawić na drużynę. W Lechu jesienią było tak, że jeśli któraś z indywidualności miała spadek formy, zespół od razu przestawał wygrywać. Jeśli nauczymy się być jednością, jeśli zapomnimy o indywidualnych osiągnięciach, to będziemy grać naprawdę dobrze. Poza tym nie może być sytuacji, że przez kilka kolejek nie strzelamy gola - dodaje Kriwiec.
Sytuacja, w której piłkarze Lecha muszą gonić inne zespoły w tabeli, to dla nich nie pierwszyzna. W trakcie poprzedniego sezonu "Kolejorz" był już nawet w strefie spadkowej, ale na wiosnę podkręcił tempo i do końca walczył o prawo gry w europejskich pucharach.
- Jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że wiosną mamy zawsze pod górkę. I kiedy jest teoretycznie trudniej, kiedy gramy pod dużą presją, radzimy sobie lepiej. Mamy już w tym doświadczenie. Mam nadzieję, że już od pierwszego rozpoczniemy nasz sprint pod stromą górę. Jak narciarka Justyna Kowalczyk, której lepiej idzie, gdy musi się wspinać - rozmarza się Białorusin, który raz już świętował w barwach Lecha tytuł mistrzowski. Liczy na kolejne złoto, a w przyszłości - transfer za granicę.
- Liga włoska to moje marzenie. Po prostu odpowiada mi tamten styl gry. Teraz jednak o tym nie myślę, w głowie mam tylko Lecha. Kariera piłkarza jest krótka i trzeba jak najwięcej do tego bagażu naładować. Chciałbym jakoś się przyłożyć wiosną do zdobycia mistrzostwa, żeby za 30 lat ktoś powiedział, że był taki piłkarz Kriwiec i grał w Poznaniu. Tworzę jednak nie tylko swoją historię, ale także Lecha, a wiem, że kibice marzą o majstrze - podkreśla Kriwiec.