To nie był mecz, który fani obu ekip - lub masochiści (niepotrzebne skreślić), niezwiązani emocjonalnie z żadną z ekip, pilnie śledzący wydarzenia boiskowe - wspominać będą latami. Chaos, apatia, nędza. Zawodnicy Wisły i Cracovii sprawiali wrażenie, jakby dla nich ten sezon trwał już zbyt długo. Zabrakło pomysłów, zabrakło realizacji. Gdyby nie Grzegorz Sandomierski i Mateusz Kryczka, padłby zapewne bezbramkowy remis. A tak zobaczyliśmy gole. Oba po asystach golkiperów obu ekip.
Najpierw nie popisał się ten pierwszy. Niepotrzebnie sfaulował Piotra Wlazłę w polu karnym i ledwie się obejrzał, a już wyciągnął piłkę z siatki. Rzut karny na gola zamienił sam poszkodowany. Kryczka nie chciał być gorszy. Minęło ledwie osiem minut. Cetnarski zacentrował w szesnastkę. Kryczka ruszył do dośrodkowania. Dopadł do piłki. Wypiąstkował. Trafił w Sebastiana Stebleckiego. A ten wpakował futbolówkę do siatki. Ustalając wynik spotkania na 1:1.
Wisła jest niemal pewna utrzymania. Tylko tragedia może odebrać już miejsce w Ekstraklasie płoczczanom. Krakowianie natomiast wciąż muszą nerwowo spoglądać w dół i liczyć punkty. Na razie od przedostatniego Górnika dzielą ich trzy.
Wisła Płock - Cracovia 1:1 (1:1)
Bramki: Wlazło (k.) 31, Steblecki 38
Wisła: Mateusz Kryczka - Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński, Damian Byrtek, Kamil Sylwestrzak - Dominik Furman, Maksymilian Rogalski - Giorgi Merebaszwili, Piotr Wlazło, Dominik Kun (90' Patryk Stępiński) - Jose Kante (76' Mateusz Piątkowski)
Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Diego Ferraresso (81' Piotr Polczak), Hubert Wołąkiewicz, Piotr Malarczyk, Paweł Jaroszyński - Marcin Budziński, Damian Dąbrowski - Erik Jendrisek (90' Tomasz Brzyski), Mateusz Cetnarski (73' Tomas Vestenicky), Sebastian Steblecki - Mateusz Szczepaniak