Legia Warszawa przygotowuje się do drugiego spotkania w Lidze Europy. W pierwszym meczu „Wojskowi” dość niespodziewanie pokonali Spartak Moskwa w meczu wyjazdowym i obecnie są liderami swojej grupy. Utrzymać to miejsce będzie jednak niezwykle ciężko, bo Spartak, choć dużo bogatszy od Legii, to i tak teoretycznie najsłabszy rywal ze wszystkich, z którymi podopieczni Czesława Michniewicza rywalizują w fazie grupowej. W drugiej serii gier Legia zmierzy się w Warszawie z Leicester City. Trener stołecznego klubu wierzy, że jego zawodników stać na sprawienie niespodzianki czy nawet sensacji. Jeszcze przed meczem okazało się, że „Legioniści” będą mieli małe ułatwienie, bowiem jeden z czołowych napastników zespołu, Kelechi Iheanacho, nie został wpuszczony na terytorium Polski!
Wielkie zamieszanie przed Legia - Leicester. Mogło dojść do złamania polskiego prawa
Napastnik Leicester nie zagra z Legią, został zawrócony do Anglii
Z medialnych doniesień i słów samego Brendana Rogersa wynika, że Iheanacho miał być ważną częścią układanki na mecz z Legią. Niewykluczone, że zagrałby nawet od pierwszej minuty, co tylko potwierdza, że jego brak może być sporym kłopotem dla trenera „Lisów”. Okazuje się, że problemem były dokumenty zawodnika pochodzącego z Nigerii, na których dane nie zgadzały się z tymi z paszportu. Jest to o tyle dziwne, że zawodnik wcześniej takich problemów nie miał. Ostatecznie nie przekroczył on naszych granic i w środę poleciał z powrotem do Anglii.
Robert Lewandowski z kolejnym rekordem w Lidze Mistrzów. Nikt przed nim tego nie dokonał
– Mieliśmy problemy z Kelechim. Jego dokumentacja nie była wystarczająca, aby przekroczyć granicę z Polską. Będziemy musieli się temu przyjrzeć po powrocie. Niestety zabraknie go w czwartkowym meczu. Szkoda, bo na pewno zagrałby w tym meczu. Nie będzie to jednak możliwe – wyjaśnił Brendan Rogers na konferencji prasowej przed spotkaniem z Legią.