Wydawać by się mogło, że piłkarze najbezpieczniejsi są już kilkadziesiąt minut po spotkaniu, kiedy nawet po gorszym meczu emocje kibiców opadną i zawodnicy mogą udać się do klubu i przemyśleć spotkanie. W Alkmaar doszło jednak do scen, do których dojść nigdy nie powinno. Po tym jak część zawodników Legii Warszawa weszła już do autokaru, nagle ochrona z Holandii nagle zamknęła drzwi i odseparowała jedną część drużyny od drugiej. Napięcie narastało i doszło do przepychanek, a Josue i Pankov zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy.
W rozmowie z "Super Expressem" o całej sprawie powiedział rzecznik Legii, Bartosz Zasławski. - Nasza drużyna ze sztabem w całkowicie normalny i spokojny sposób opuszczała wyznaczoną dla siebie strefę. Mieliśmy zaplanowany wyjazd na 23:50. Około 23:47 większość zespołu było w autokarze, a niektórzy członkowie sztabu krążyli pakując ostatnie rzeczy. W pewnym momencie drzwi zostały zablokowane. Prosiliśmy ochronę o otwarcie, bo została jeszcze część sprzętu. Nagle zostaliśmy rozdzieleni. Potem wśród służb pojawiła się dziwna nerwowość, wyzwiska. Szef przygotowania fizycznego został uderzony pałką policyjną, gdy funkcjonariusze pojawili się na miejscu - relacjonuje Zasławki. Całość wywiadu poniżej.